Według łódzkiej prokuratury, prezes klubu tenisowego, w którym na co dzień trenuje Jerzy Janowicz, wyłudzała dotacje od miasta - podaje tvn24.pl. Jak ustalili śledczy, klub MKT otrzymywał od miasta dofinansowania na fikcyjne, darmowe lekcje tenisa dla dzieci i młodzieży. Kobieta miała wyłudzić z łódzkiego magistratu 32 tys. złotych.
Prezes klubu MKT została zatrzymana w ubiegłym tygodniu przez funkcjonariuszy CBA. - Zgromadzony materiał dowodowy pozwolił prokuratorowi na postawienie jej zarzutów oszustwa dotacyjnego - informował Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Śledczy ustalili, że w ciągu 2014 r. prezes klubu miała wyłudzić z miejskiej kasy 32 tys. zł. Kobieta miała przedstawiać "nierzetelne i stwierdzające nieprawdę dokumenty". - W szczególności po to, żeby klub dostał miejską dotację - mówił Kopania. Jak zaznaczył prokurator, "sprawa jest rozwojowa, musimy wciąż wyjaśnić wiele wątków".
- Klub pobierał opłaty za wszystkie formy szkolenia i aktywności sportowej zawodników. Ponadto w klubie wykazywano niezgodne z prawdą dane dotyczące liczby godzin treningu zawodników w poszczególnych kategoriach wiekowych - mówił Kopania. Dodatkowo, śledczy stwierdzili, że w MKT Łódź zawyżano liczbę szkolonych zaowdników.
Po przedstawieniu zarzutów, podejrzana złożyła wyjaśnienia, ale nie przyznaje się do winy. Kobiecie może grozić do 5 lat więzienia.
tvn24.pl
Śledczy ustalili, że w ciągu 2014 r. prezes klubu miała wyłudzić z miejskiej kasy 32 tys. zł. Kobieta miała przedstawiać "nierzetelne i stwierdzające nieprawdę dokumenty". - W szczególności po to, żeby klub dostał miejską dotację - mówił Kopania. Jak zaznaczył prokurator, "sprawa jest rozwojowa, musimy wciąż wyjaśnić wiele wątków".
- Klub pobierał opłaty za wszystkie formy szkolenia i aktywności sportowej zawodników. Ponadto w klubie wykazywano niezgodne z prawdą dane dotyczące liczby godzin treningu zawodników w poszczególnych kategoriach wiekowych - mówił Kopania. Dodatkowo, śledczy stwierdzili, że w MKT Łódź zawyżano liczbę szkolonych zaowdników.
Po przedstawieniu zarzutów, podejrzana złożyła wyjaśnienia, ale nie przyznaje się do winy. Kobiecie może grozić do 5 lat więzienia.
tvn24.pl