Strajkujący domagają się przede wszystkim wdrożenia przez zarząd spółki programu restrukturyzacji, polegającego na zmianie struktury własności akcji i doprowadzenia do ugody z wierzycielami. Żądają też wypłaty zaległych wynagrodzeń i uregulowania innych zobowiązań finansowych wobec pracowników. Ostatnie pensje w wysokości 300-400 złotych wypłacono im w połowie czerwca. Związkowcy twierdzą, że zadłużenie spółki wobec pracowników wynosi około 4 mln zł, a wobec wierzycieli sięga już 200 mln zł.
Członek zarządu Jacek Górka podczas sobotnich rozmów obiecał, że najpóźniej we wtorek będzie można mówić o "terminie wypłat zaległych wynagrodzeń". Zapewnił, że na ten cel spółka przeznaczy co najmniej 2,2 mln zł, ale odmówił informacji, z jakich źródeł będą pochodzić te pieniądze. Zarząd zobowiązał się też do zorganizowania spotkania we wtorek. Dotąd jednak strajkujący nie mają żadnej informacji od zarządu spółki ani na temat zapowiadanego spotkania, ani wypłaty pieniędzy. Jak mówi szef zakładowej "Solidarności" Grzegorz Majchrzak, w poniedziałek wieczorem Górka powiadomił go jedynie, że prowadzone przez niego w Warszawie rozmowy w sprawie spółki nie przyniosły efektów.
Parlamentarzyści z regionu wystąpili do premiera z prośbą o pomoc dla Wagonu już na początku strajku.
Na znak solidarności ze strajkującymi we wtorek w południe w wielu zakładach w kraju pracownicy na jedną minutę mają odejść od swoich stanowisk pracy. W południowej Wielkopolsce, tam gdzie to możliwe, zawyją syreny - zapowiada regionalna "Solidarność".
Wagon jest największą firmą w południowej Wielkopolsce. Pracuje tutaj około 2200 osób.
em, pap