Na 7 lat więzienia skazał sąd drugiej instancji Sławomira S., byłego proboszcza w Szczukach (woj. łódzkie). Duchowny został skazany za molestowanie pięciu chłopców poniżej 15 roku życia. Parafianie wciąż wierzą w niewinność proboszcza. Podkreślają, iż "w Polsce nie ma sprawiedliwości".
- Wszyscy (oskarżający księdza ministranci - red.) są z jednej rodziny. Zebrali się i specjalnie chcą go oskarżyć, bo czują złość do księdza - przekonywali parafianie przy okazji odczytywania wyroku pierwszej instancji.
Sławomir S. przebywa w areszcie od kwietnia 2012 roku. Akt oskarżenia zawierał zarzuty molestowania pięciu chłopców. Wszyscy byli ministrantami w parafii skazanego duchownego. Jak informują śledczy, ksiądz dopuszczał się czynów pedofilskich od stycznia 2002 roku do styczna 2009 roku. Śledztwo zostało wszczęte w 2012 roku, po tym jak jeden z pokrzywdzonych poinformował śledczych o tym, że ksiądz mógł popełnić przestępstwo. Dowodem w sprawie jest także nagranie zrobione telefonem komórkowym z rozmowy przeprowadzonej przez pokrzywdzonego z oskarżonym.
Duchowny miał finansowo uzależniać chłopców od siebie. Poszkodowania przychodzili na plebanię wykonywać proste prace, za które duchowny im płacił. Sławomir S. miał także pożyczać im pieniądze i doładowywać konta w telefonach komórkowych.
- To wszystko działo się na plebanii. Nie chce mówić o szczegółach - mówił pokrzywdzony.
tvn24.pl
Sławomir S. przebywa w areszcie od kwietnia 2012 roku. Akt oskarżenia zawierał zarzuty molestowania pięciu chłopców. Wszyscy byli ministrantami w parafii skazanego duchownego. Jak informują śledczy, ksiądz dopuszczał się czynów pedofilskich od stycznia 2002 roku do styczna 2009 roku. Śledztwo zostało wszczęte w 2012 roku, po tym jak jeden z pokrzywdzonych poinformował śledczych o tym, że ksiądz mógł popełnić przestępstwo. Dowodem w sprawie jest także nagranie zrobione telefonem komórkowym z rozmowy przeprowadzonej przez pokrzywdzonego z oskarżonym.
Duchowny miał finansowo uzależniać chłopców od siebie. Poszkodowania przychodzili na plebanię wykonywać proste prace, za które duchowny im płacił. Sławomir S. miał także pożyczać im pieniądze i doładowywać konta w telefonach komórkowych.
- To wszystko działo się na plebanii. Nie chce mówić o szczegółach - mówił pokrzywdzony.
tvn24.pl