- Mam pewność, kto za tym stał, ale nazwiska nie wypowiem, bo procesowo w żaden sposób tego nie obronię. Mam nadzieję, że będzie w stanie to nazwisko kiedyś podać prokurator Piotr Kosmaty (z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie-red.) - powiedział na antenie TVP Info Piotr Najsztub.
Wczoraj "Gazeta Wyborcza" opisała, że dwa lata po porwaniu i zabiciu dziennikarza Jarosława Ziętary ta sama grupa dostała zlecenie zabicia Piotra Najsztuba pracującego wtedy dla "Wyborczej".
- Mam nadzieję, że prokurator to wyjaśni. Oczywiście mnie jest łatwo zidentyfikować, tych którym zaszkodziliśmy lub mogliśmy zaszkodzić tymi artykułami - stwierdził dziennikarz.
Najsztub przyznał, że zdarzały mu się sytuacje niemal bezpośredniego zagrożenia. - Jeden z naszych negatywnych bohaterów, z którym się spotykałem w środku lasu, nie tyle mi groził bronią, co ją wyjął i tłumaczył mi, dlaczego mam zginąć. Ja go przekonywałem, że to bez sensu, że dużo więcej straci, jeśli zginę. Chyba go przekonałem, skoro tu siedzę - dodał.
TVP Info
- Mam nadzieję, że prokurator to wyjaśni. Oczywiście mnie jest łatwo zidentyfikować, tych którym zaszkodziliśmy lub mogliśmy zaszkodzić tymi artykułami - stwierdził dziennikarz.
Najsztub przyznał, że zdarzały mu się sytuacje niemal bezpośredniego zagrożenia. - Jeden z naszych negatywnych bohaterów, z którym się spotykałem w środku lasu, nie tyle mi groził bronią, co ją wyjął i tłumaczył mi, dlaczego mam zginąć. Ja go przekonywałem, że to bez sensu, że dużo więcej straci, jeśli zginę. Chyba go przekonałem, skoro tu siedzę - dodał.
TVP Info