W całej Polsce sądy zaczynają rozpatrywać protesty wyborcze w związku z wyborami samorządowymi. Oskarżeń o fałszerstwa jest wśród nich niewiele.
- Żeby uznać, że wybory były nieważne, muszą być spełnione dwie podstawowe przesłanki i to jednocześnie. Po pierwsze, trzeba udowodnić, że doszło do naruszenia kodeksu wyborczego, a po drugie, dowieść, że miało to wpływ na wynik wyborów - powiedział Piotr Uziębło, doktor nauk prawnych, konstytucjonalista z Uniwersytetu Gdańskiego.
Sądy mają do rozpatrzenia jeszcze ok. 1800 protestów wyborczych, które zgłoszono do 45 sądów okręgowych na terenie całej Polski. W porównaniu do wyborów sprzed czterech lat, protestów jest niemal cztery razy więcej - wówczas było ich 470. Jeśli chodzi o "fałszerstwa wyborcze", to prawnicy zwracają uwagę, że jest to zwrot potoczny i w kodeksie karnym nie funkcjonuje. W związku z tym sądy nie prowadzą statystyk, które wskazywałyby ile zarzutów dotyczących fałszerstw zgłoszono w uzasadnieniach protestów. Rzecznicy sądów okręgowych przyznają jednak, że zdarzają się one bardzo rzadko.
TVN 24
Sądy mają do rozpatrzenia jeszcze ok. 1800 protestów wyborczych, które zgłoszono do 45 sądów okręgowych na terenie całej Polski. W porównaniu do wyborów sprzed czterech lat, protestów jest niemal cztery razy więcej - wówczas było ich 470. Jeśli chodzi o "fałszerstwa wyborcze", to prawnicy zwracają uwagę, że jest to zwrot potoczny i w kodeksie karnym nie funkcjonuje. W związku z tym sądy nie prowadzą statystyk, które wskazywałyby ile zarzutów dotyczących fałszerstw zgłoszono w uzasadnieniach protestów. Rzecznicy sądów okręgowych przyznają jednak, że zdarzają się one bardzo rzadko.
TVN 24