Jak informuje TVP Info, do groźnego zdarzenia w połowie grudnia doszło w Mielnie, gdzie nauczycielka chemii, chcąc pomóc jednej z uczennic, wylała na bolącą nogę dziewczyny kwas mrówkowy. Doszło do poparzenia, potrzebny był przeszczep skóry. Nauczycielka otrzymała upomnienie. - Chciała pomóc - tłumaczy dyrekcja.
Choć do zdarzenia doszło w połowie grudnia, dopiero teraz szkoła poinformowała o sytuacji.
Na WF-ie jedna z uczennic gimnazjum została kontuzjowana i przez godzinę, mimo okładu chłodzącego, uskarżała się na ból nogi. Nauczycielka chemii postanowiła złagodzić obrzęk, nasączając gazik 8-procentowym roztworem kwasu mrówkowego.
Po kilkunastu minutach dziewczyna dała znać nauczycielce, że sytuacja się pogarsza. Po odklejeniu opatrunku okazała się, że noga jest silnie poparzona, a gimnazjalistka trafiła do szpitala - spędziła tam tydzień, gdyż potrzebny był przeszczep skóry.
– To był splot różnych niekorzystnych działań – wyjaśnia w rozmowie z TVP Info Ewa Jabłońska, dyrektorka zespołu szkół w Mielnie. – Nauczycielka chemii zastosowała okład z kwasu mrówkowego nie wiedząc, że wcześniej na stłuczoną nogę zastosowano okład mrożący. Wydaje nam się, że właśnie dlatego reakcja organizmu była taka gwałtowna – podkreśla.
– Nauczycielka przekroczyła uprawnienia, takiej pomocy medycznej nie powinna była udzielać. Ale stało się, naraziliśmy dziecko na cierpienia, a rodziców na obawy o jego zdrowie. Choć rodzice nie mają do nas pretensji, rozumiejąc intencje nauczyciela, to nas nie usprawiedliwia – mówi dyrektorka szkoły. – Dziwimy się, bo jest to bardzo dobra nauczycielka, z wieloletnim doświadczeniem i dużymi osiągnięciami – dodaje.
- To była reakcja ludzka, nauczycielka chciała pomóc - mówiła z kolei wójt Mielna, Olga Roszak. Zapowiedziała, że nie będzie domagać się zwolnienia nauczycielki.
Nadal jednak sprawę z urzędu może wszcząć prokuratura - wtedy nauczycielce grozi kara do trzech lat więzienia.
TVP Info
Na WF-ie jedna z uczennic gimnazjum została kontuzjowana i przez godzinę, mimo okładu chłodzącego, uskarżała się na ból nogi. Nauczycielka chemii postanowiła złagodzić obrzęk, nasączając gazik 8-procentowym roztworem kwasu mrówkowego.
Po kilkunastu minutach dziewczyna dała znać nauczycielce, że sytuacja się pogarsza. Po odklejeniu opatrunku okazała się, że noga jest silnie poparzona, a gimnazjalistka trafiła do szpitala - spędziła tam tydzień, gdyż potrzebny był przeszczep skóry.
– To był splot różnych niekorzystnych działań – wyjaśnia w rozmowie z TVP Info Ewa Jabłońska, dyrektorka zespołu szkół w Mielnie. – Nauczycielka chemii zastosowała okład z kwasu mrówkowego nie wiedząc, że wcześniej na stłuczoną nogę zastosowano okład mrożący. Wydaje nam się, że właśnie dlatego reakcja organizmu była taka gwałtowna – podkreśla.
– Nauczycielka przekroczyła uprawnienia, takiej pomocy medycznej nie powinna była udzielać. Ale stało się, naraziliśmy dziecko na cierpienia, a rodziców na obawy o jego zdrowie. Choć rodzice nie mają do nas pretensji, rozumiejąc intencje nauczyciela, to nas nie usprawiedliwia – mówi dyrektorka szkoły. – Dziwimy się, bo jest to bardzo dobra nauczycielka, z wieloletnim doświadczeniem i dużymi osiągnięciami – dodaje.
- To była reakcja ludzka, nauczycielka chciała pomóc - mówiła z kolei wójt Mielna, Olga Roszak. Zapowiedziała, że nie będzie domagać się zwolnienia nauczycielki.
Nadal jednak sprawę z urzędu może wszcząć prokuratura - wtedy nauczycielce grozi kara do trzech lat więzienia.
TVP Info