Dzień po ogłoszeniu sukcesu Bartosz Arłukowicz miał się pojawić w sądzie pracy, na rozprawie z byłym szefem Instytutu Reumatologii i wiceministrem Andrzejem Włodarczykiem. – Przysłał usprawiedliwienie, że musi się w tym czasie stawić w Senacie. Ale nikt go tam nie widział – mówi nam Włodarczyk. Jak usłyszeliśmy nieoficjalnie w resorcie, minister musiał odespać kilka najbardziej gorących dni w jego dotychczasowej politycznej karierze. Arłukowicz poszedł na wojnę z lekarzami z Porozumienia Zielonogórskiego. – Zagrał va banque i na razie ocalił głowę – podsumowuje jeden z członków rządu. Choć nie było to przesądzone.
ZAPLANOWANA KAMPANIA
Do konfliktu między Ministerstwem Zdrowia a lekarzami pierwszego kontaktu dochodzi regularnie pod koniec każdego roku. Chodzi o wysokość kontraktów podpisywanych przez nich z NFZ. W tym roku spór był jeszcze ostrzejszy niż zwykle. Lekarze sprzeciwiali się dodatkowym obciążeniom związanym z wprowadzeniem pakietu onkologicznego, z kolei minister zdrowia nie chciał im dokładać kolejnych pieniędzy za leczenie pacjentów. Szczególnie ostrą walkę ministerstwo toczyło z Porozumieniem Zielonogórskim. To federacja pracodawców, a w praktyce związek zawodowy skupiający ok. 20 proc. lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej. PZ znane jest z ostrej, zdaniem niektórych wręcz brutalnej, walki o interesy lekarzy. Pojawiły się nawet zarzuty o szantaż i szafowanie zdrowiem pacjentów.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.