Polityką krajową pan profesor się jeszcze interesuje?
Kiedyś się bardzo interesowałem, teraz mniej. Za to coraz częściej patrzę na politykę jak na spektakl. Lubię gesty Cymańskiego, kolorowy sweterek Czarzastego i te ich pozorne kłótnie.
Nie traktuje pan zbyt poważnie naszej sceny politycznej.
Użył pan słowa „scena”. To pokazuje, jak nasi politycy są odbierani. Scena to miejsce, na którym występują aktorzy, często dla zabawy gawiedzi. Oni się tam nie biją na serio. Udają tylko, że się kopią, jak to bywało w farsach. Polityka ma dwa źródła metafory. Pierwsze to teatr, gdzie świat jest pozorny, udawany, drugie to wojna, stąd takie słowa jak kampania, atak, obrona. Opisując politykę, wybieramy między słownictwem teatralnym a wojennym.
Politycy są dla pana bardziej aktorami czy żołnierzami?
Jako językoznawca patrzę na nich jako na kreatorów mody językowej. Mają duży wpływ na nasze mówienie, a przez to i na nasze myślenie.
Polityka polega na gadaniu. Tak mówił były premier Jan Olszewski. Tylko czy coś z tego mówienia jeszcze wynika?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.