Zofia Pilecka, córka rotmistrza Witolda Pileckiego, stwierdziła, że powinna być dziś w Auschwitz, ale nie może się sama zapraszać. Decyzję o niezaproszeniu rodziny rotmistrza na uroczystości związane z 70. rocznicą wyzwolenia byłego obozu koncentracyjnego skomentował Piotr Cywiński, dyrektor muzeum, mówiąc, że muzeum "nie wysyłało specjalnych zaproszeń dla rodzin więźniów Auschwitz" - podaje RMF 24.
- Zaproszeni byli byli więźniowie, oraz wiele osób, które zgłaszały się do nas, że chcą być. Dzieci byłych więźniów, wnuki, wdowy oraz rodziny. To są setki tysięcy osób. Jeśli ktoś się zgłosił, staraliśmy się w ramach wąskiej puli go umieścić. Trudno, abyśmy rozsyłali setki tysięcy zaproszeń. Trudno, żebyśmy wybierali sobie do kogo wysłać a do kogo nie wysłać - wyjaśniał sprawę Piotr Cywiński.
Zofia Pilecka zapytana, czy ma żal do organizatorów uroczystości odpowiedziała, że "żal miała kiedyś". - Od lat nie dostaję żadnych zaproszeń. W związku z tym przyzwyczaiłam się - stwierdziła. - Zresztą ja mam dowody, że nawet bity medal Witolda Pileckiego chciał być przez pewne osoby sfałszowany. Ojciec był człowiekiem cholernie skromnym, chciał działać, a nie mówić o działaniu - dodała.
RMF 24
Zofia Pilecka zapytana, czy ma żal do organizatorów uroczystości odpowiedziała, że "żal miała kiedyś". - Od lat nie dostaję żadnych zaproszeń. W związku z tym przyzwyczaiłam się - stwierdziła. - Zresztą ja mam dowody, że nawet bity medal Witolda Pileckiego chciał być przez pewne osoby sfałszowany. Ojciec był człowiekiem cholernie skromnym, chciał działać, a nie mówić o działaniu - dodała.
RMF 24