"Moje dziecko jest maltretowane pod pozorem tzw. otrzęsin"- mówi matka pierwszoklasisty z tego gimnazjum, pragnąca zachować anonimowość. "W szkole tej panuje okropny obyczaj, polegający na zwyczajnym znęcaniu się nad nowo przyjętymi. Mają to być otrzęsiny, które tam nazywa się "koceniem". Z tego, co mi wiadomo, wszystko odbywa się za przyzwoleniem dyrekcji i nauczycieli" - dodała.
Młodzież nie chce rozmawiać na ten temat, ale dziennikarzowi PAP udało się dowiedzieć, że takie przypadki rzeczywiście zdarzają się i wcale nie należą do rzadkości. "To dzieje się nie tylko w naszej szkole, w innych także" - mówi uczeń I klasy Gimnazjum Nr 1 w Przemyślu, ale szybko umyka, gdy widzi nadchodzącą grupkę kolegów. Jest wyraźnie przestraszony, jakby obawiając się, że zostanie uznany za "kapusia".
"Dzieci rzadko skarżą się nawet rodzicom - dodaje matka pierwszoklasisty - Wolą zachować milczenie, niż narazić się swoim oprawcom. Wstydzą się też tego, że zostały ofiarami. Ja dowiedziałam się tylko dlatego, że moje dziecko popadło w wyraźną depresję".
Zastępca dyrektora przemyskiego Gimnazjum nr 1 Andrzej Świetlicki stanowczo zaprzecza, aby tego rodzaju zdarzenia odbywały się za przyzwoleniem dyrekcji. Nie wyklucza jednak, że mogło dojść do takich przypadków. "Przez pierwsze trzy tygodnie września mamy wzmocnione dyżury nauczycieli - mówi. - Ale może nam umknąć pojedynczy przypadek, choć do tej pory nikt nam o czymś takim nie zgłaszał".
Na wszelki wypadek w tym roku postanowiono w tej szkole zorganizować dla pierwszoklasistów oficjalne otrzęsiny, które wyeliminują te czynione "na dziko". "Chcemy uroczyście przyjąć pierwszoklasistów w poczet uczniów naszej szkoły - poinformowała zastępca dyrektora Teresa Bodnar. - Każda klasa przygotowuje program. Będą zabawy, konkursy, zajęcia integracyjne."
Małgorzata Taciuch-Kurasiewicz z Sekcji Prewencji Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu poinformowała, że do komendy tej dotarł tylko jeden sygnał o akcie przemocy w szkole i było to jeszcze z końcem ubiegłego roku. "Ostatnio takich sygnałów w ogóle nie było, choć zdajemy sobie sprawę, że takie zjawiska mogą występować. Jeżeli dowiedzielibyśmy się o takiej sprawie, niezwłocznie byłyby podjęte stosowne działania, łącznie z wystąpieniem do sądu rodzinnego i nieletnich o zastosowanie środków wychowawczych lub poprawczych".
rp, pap