- Chcę dokończyć cele strategiczne dla Polski - mówił na antenie TVN24 prezydent Bronisław Komorowski, pytany o to dlaczego ponownie wystartuje w wyborach.
Prezydent Bronisław Komorowski w czwartek ogłosił, że będzie starał się o reelekcję w najbliższych wyborach prezydenckich. Jak zaznaczył Komorowski, chce przełamać kryzys demograficzny, wesprzeć młodych i zwiększyć szanse na ich zatrudnienie. Podkreślał też, że nie dystansuje się od Platformy Obywatelskiej i jest kandydatem z "obywatelskim" poparciem od PO.
- Nie jestem człowiekiem adresującym swoją działalność do wyborców jednej siły politycznej - mówił. Dodał również, że określanie go "strażnikiem żyrandola" jest nonsensem. - Politycy rozmijają się z prawdą, ze zdrowym rozsądkiem - powiedział.
Prezydent został zapytany o to, czy odbędzie się debata przed I turą wyborów z jego kontrkandydatami. - Przez pięć lat prawie nikt z PiS nigdy nie przychodził na żadną debatę do Pałacu Prezydenckiego. A tutaj raptem jest potrzeba nawiązania kontaktu - odpowiedział. - Do tej pory nie było takiego zwyczaju (debat przed I turą -red.), a ja zwyczaje szanuje - dodał.
- Ogromna większość społeczeństwa jest przeciwko przemocy skierowanej wobec kobiet i wobec słabszych - powiedział Komorowski odnosząc się do piątkowego głosowania w Sejmie, które dotyczyło przyjęcia tzw. "konwencji przemocowej". - Trudno sobie wyobrazić, że Polska jako jedyna nie przyjmie konwencji antyprzemocowej - stwierdził i dodał, że "nie wyobraża sobie problemów z podpisaniem tej ustawy".
Prezydent wspomniał również o sprawie uroczystości zakończenia drugiej wojny światowej na Westerplatte. Zaznaczył, że mają one mieć wymiar europejski, a jego zdaniem "nerwowa reakcja Rosji" na te obchody była niepotrzebna. - W kontekście konfliktu na Ukrainie europejskie świętowanie zakończenia drugiej wojny światowej nabiera nowego znaczenia - mówił.
- Polska jest jedynym krajem, który uczestniczył w wojnie od początku do końca. Inni kolaborowali, tak jak Stalin z Hitlerem. My mamy szczególne moralne prawo do mówienia o skutkach zakończenia dramatu wojennego - ocenił na koniec Bronisław Komorowski.
TVN24
- Nie jestem człowiekiem adresującym swoją działalność do wyborców jednej siły politycznej - mówił. Dodał również, że określanie go "strażnikiem żyrandola" jest nonsensem. - Politycy rozmijają się z prawdą, ze zdrowym rozsądkiem - powiedział.
Prezydent został zapytany o to, czy odbędzie się debata przed I turą wyborów z jego kontrkandydatami. - Przez pięć lat prawie nikt z PiS nigdy nie przychodził na żadną debatę do Pałacu Prezydenckiego. A tutaj raptem jest potrzeba nawiązania kontaktu - odpowiedział. - Do tej pory nie było takiego zwyczaju (debat przed I turą -red.), a ja zwyczaje szanuje - dodał.
- Ogromna większość społeczeństwa jest przeciwko przemocy skierowanej wobec kobiet i wobec słabszych - powiedział Komorowski odnosząc się do piątkowego głosowania w Sejmie, które dotyczyło przyjęcia tzw. "konwencji przemocowej". - Trudno sobie wyobrazić, że Polska jako jedyna nie przyjmie konwencji antyprzemocowej - stwierdził i dodał, że "nie wyobraża sobie problemów z podpisaniem tej ustawy".
Prezydent wspomniał również o sprawie uroczystości zakończenia drugiej wojny światowej na Westerplatte. Zaznaczył, że mają one mieć wymiar europejski, a jego zdaniem "nerwowa reakcja Rosji" na te obchody była niepotrzebna. - W kontekście konfliktu na Ukrainie europejskie świętowanie zakończenia drugiej wojny światowej nabiera nowego znaczenia - mówił.
- Polska jest jedynym krajem, który uczestniczył w wojnie od początku do końca. Inni kolaborowali, tak jak Stalin z Hitlerem. My mamy szczególne moralne prawo do mówienia o skutkach zakończenia dramatu wojennego - ocenił na koniec Bronisław Komorowski.
TVN24