Spotkanie ze znanym politykiem. Dwa tygodnie temu w warszawskiej restauracji. Widać, że rozmówca jest nieswój. – Co pan dzisiaj taki spięty? – pytamy w końcu. – Byłem na pokazach, na których służby specjalne prezentowały możliwości inwigilowania obywateli przy użyciu ich własnych telefonów czy tabletów. I jestem w szoku. Przyszedłem tu dziś bez telefonu. Dosłownie żyjemy w Big Brotherze. Wiedzą panowie, że ten tablet, który położył pan na stole, może być bez pana wiedzy używany jako kamera albo urządzenie nagrywające? I że ktoś teraz, będąc w zupełnie innym miejscu, może sobie oglądać nasze spotkanie? Mam prośbę. Może pan zanieść tego tableta do samochodu? Byłbym spokojniejszy. – Wyłączymy go i telefony – proponujemy. – Trzeba by było wyciągnąć z nich baterię, a z tabletu nie można. Tylko wtedy skutecznie odcięlibyśmy możliwość zdalnego wejścia do naszego telefonu.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.