Sprawa dotyczy rolniczej manifestacji z 27 lutego przed urzędem wojewódzkim. Protestujący rolnicy przywieźli ze sobą świnię, która mieli zamiar podarować wojewodzie. Miała ona pomalowany na czerwono ryj i napis: "Jestem świnia honorowa, a nie rządowa". W czasie protestu zwierzę było ciągane, szarpane i popychane przez protestujących. Przestraszona świnia, przeraźliwie kwicząc, biegała po korytarzach w urzędzie, aż zlitował się nad nią wicewojewoda. W rezultacie po proteście trafiła ona do wrocławskiego schroniska dla zwierząt, gdzie nazwano ją Rebelią. Obecnie mieszka we wrocławskim zoo.
Rebelia podbiła serca wrocławian. Kiedy kilka miesięcy temu dyrektor Gucwiński z wrocławskiego zoo powiedział, że nie ma środków na utrzymanie zwierzęcia, mieszkańcy zobowiązali się je utrzymywać. W rezultacie dyrektor otworzył specjalne konto, na które wpływają pieniądze na utrzymanie Rebelii.
Po manifestacji Zagórny tłumaczył, że "świnia była przywieziona do Wrocławia w luksusowych warunkach. Siedziała w bagażniku na materacu" (zwierzę dotarło do Wrocławia w bagażniku samochodu zachodniej marki, który jest własnością Zagórnego). Lider rolniczej "Solidarności" powiedział też, że "dysponuje kasetą, na której widać, kto tak naprawdę znęcał się nad zwierzęciem". Zapowiedział, że w razie potrzeby przedstawi taśmę w sądzie.
Przeciwko liderowi rolniczej "Solidarności" toczy się jeszcze kilka postępowań, m.in. w sprawie przyspawania składu pociągów w Muszynie, zablokowania przejścia granicznego w Słubicach i wysypywania zboża na tory w Międzylesiu.
em, pap