Widzę komentarze kobiet, które piszą: „O, paniusia sobie przypomniała po pięciu latach, że była molestowana przez swojego szefa. Co, nie mogła pójść na policję, nie mogła mówić o tym głośno, nie mogła złożyć skargę na swojego przełożonego?”. Otóż, drogie panie, wtedy pewnie nie mogła. Jeśli nigdy nie doświadczyłyście molestowania seksualnego, to nie wiecie, jak wy byście się zachowały. Ja wiem, co to jest molestowanie, przeżyłam to. I wiem też, jak kobieta się czuje, kiedy doświadcza molestowania.
Jak?
Poniżona, mała, napiętnowana, naznaczona. I jeśli powie o tym głośno, to słyszy, że to pewnie jej wina, bo na pewno kusiła, robiła coś, by sprowokować mężczyznę do molestowania.
Pani w ten sposób była oskarżana?
Tak. I jak w takiej sytuacji mieć siłę, odwoływać się do faktów, logicznie mówić współpracownikom oprawcy o swoich prawach? Bez wsparcia kogoś innego się nie da. Chyba że po jakimś czasie, jak emocje opadną, jak wstyd być może będzie mniejszy. Przyjaciółce można się tylko wypłakać. Zazdrosnemu mężowi powiedzieć nie sposób. Gdzie zatem szukać wsparcia?
U szefa może.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.