- Rzecz była niezwykle ważna, ponieważ dotyczyła pewnego tabu, o którym ciężko pisać. Poruszyliśmy temat, którego inni się trochę bali. Chodziło o osobę bardzo znaną, wpływową. Cieszymy się, że ten komunikat jest taki a nie inny. Rozumiem, że komisja przesłuchała kilkadziesiąt osób i pracowała wiele dni. Efekt jest dla nas bardzo dobry. Pełne potwierdzenie tych wiadomości - tłumaczył Majewski.
- Sprawa była dość trudna, bo dotyczyła delikatnego tematu i naszego dziennikarskiego środowiska. Ja rozumiałem reakcję innych jako źle rozumianą solidarność zawodową. Wiele osób wiedziało, jakie standardy panowały wokół Kamila Durczoka, ale panowała zmowa milczenia, źle rozumiana solidarność. To mnie najbardziej w tej sprawie uderzyło. Nieoficjalnie wiele osób o tym wiedziało, ale przymykało oczy i tolerowało. To było najdziwniejsze w tej historii - dodał Majewski.
Press