Skazany miał zgodę na pracę poza murami zakładu karnego. W środę pracował w grupie ośmiu osadzonych. W pewnym momencie oddalił się i ślad po nim zaginął. Po południu o jego ucieczce poinformowano policję.
W Zakładzie Karnym w Wadowicach nikt nie chciał komentować zdarzenia. Dyrektor i jego zastępca byli nieobecni. Z nieoficjalnych informacji wynika jednak, że osadzeni, którzy pracują poza murami więzienia, są dozorowani jedynie symbolicznie. Nikt z nadzorujących nie ma na przykład broni.
Zakład Karny w Wadowicach był już widownią bardziej spektakularnych ucieczek. Najgłośniejsza miała miejsce w październiku 2000 roku. Z więzienia uciekł Ryszard Niemczyk, poszukiwany do dziś domniemany zabójca szefa gangu pruszkowskiego "Pershinga". W sierpniu 2000 roku z zakładu uciekło dwóch aresztantów.
em, pap