Janusz Korwin-Mikke zaprosił do Brukseli na koszt Unii Europejskiej dwunastu krewnych. Polityk nie widzi w tym nic złego - podaje "Gazeta Wyborcza".
Zgodnie z regulaminem każdy europoseł co roku może zaprosić do 110 osób na "wizyty studyjne" w Parlamencie Europejskim. Goście mogą liczyć na opłacenie kosztów transportu i zakwaterowania w Brukseli lub Strasburgu.
"Gazeta Wyborcza" dotarła do listy gości Janusza Korwin-Mikkego, którzy odwiedzili Brukselę w tym tygodniu. Na 59-osobowej liście aż 12 osób ma na nazwisko... Korwin-Mikke. Dodatkowo jedna osoba podpisana jako Mikke oraz jedna z dwuczłonowym nazwiskiem z elementem "Korwin".
Korwin-Mikke nie widzi problemu
Sam Korwin-Mikke twierdzi, że nie zrobił niczego nieodpowiedniego. - Jako że na zaproponowany termin zgłosiło się niewielu chętnych, a zostały poczynione wstępne rezerwacje, lista uczestników została wypełniona moimi krewnymi - tłumaczy.
Europosłowie mają pełną autonomię w sprawie osób zapraszanych na wizyty studyjne.
"Gazeta Wyborcza"
"Gazeta Wyborcza" dotarła do listy gości Janusza Korwin-Mikkego, którzy odwiedzili Brukselę w tym tygodniu. Na 59-osobowej liście aż 12 osób ma na nazwisko... Korwin-Mikke. Dodatkowo jedna osoba podpisana jako Mikke oraz jedna z dwuczłonowym nazwiskiem z elementem "Korwin".
Korwin-Mikke nie widzi problemu
Sam Korwin-Mikke twierdzi, że nie zrobił niczego nieodpowiedniego. - Jako że na zaproponowany termin zgłosiło się niewielu chętnych, a zostały poczynione wstępne rezerwacje, lista uczestników została wypełniona moimi krewnymi - tłumaczy.
Europosłowie mają pełną autonomię w sprawie osób zapraszanych na wizyty studyjne.
"Gazeta Wyborcza"