Jak podaje "Gazeta Wyborcza" Narodowy Fundusz Zdrowia karze lekarzy, którzy w styczniu uczestniczyli w proteście. Będą musieli oni zwrócić pieniądze za dni, w których mieli zamknięte poradnie. Wyjątek stanowią ci lekarze, którzy po namowach ministra Bartosza Arłukowicza otworzyli swoje gabinety.
Protest lekarzy skupionych w Porozumieniu Zielonogórskim oraz członków Kolegium Lekarzy Rodzinnych objął 12 województw. Lekarze sprzeciwiali się zmianom po wprowadzeniu pakietu onkologicznego. 2 stycznia 2015 gabinetów nie otworzyło 2,3 tys. lekarzy. Ugodę między lekarzami a ministerstwem zawarto 7 stycznia.
Teraz lekarze, którzy do samego końca uczestniczyli w proteście będą musieli zapłacić. NFZ wyliczył, że w styczniu było 20 dni roboczych. Stwierdzono, że lekarze, którzy mieli przez dwa dni zamknięte gabinety będą musieli zwrócić 10 proc. miesięcznego kontraktu. Lekarze, którzy zrezygnowali z protestu po namowach ministra zdrowia i w drugim dniu roboczym w styczniu otworzyli gabinety nie otrzymali tzw. not obciążeniowych.
"Nie są to żadne kary, a jedynie zwrot nienależnie otrzymanych środków finansowych za dwa dni, w których lekarze nie udzielali pacjentom świadczeń" - napisało biuro prasowe centrali NFZ w mailu do "Gazety Wyborczej".
"Gazeta Wyborcza"
Teraz lekarze, którzy do samego końca uczestniczyli w proteście będą musieli zapłacić. NFZ wyliczył, że w styczniu było 20 dni roboczych. Stwierdzono, że lekarze, którzy mieli przez dwa dni zamknięte gabinety będą musieli zwrócić 10 proc. miesięcznego kontraktu. Lekarze, którzy zrezygnowali z protestu po namowach ministra zdrowia i w drugim dniu roboczym w styczniu otworzyli gabinety nie otrzymali tzw. not obciążeniowych.
"Nie są to żadne kary, a jedynie zwrot nienależnie otrzymanych środków finansowych za dwa dni, w których lekarze nie udzielali pacjentom świadczeń" - napisało biuro prasowe centrali NFZ w mailu do "Gazety Wyborczej".
"Gazeta Wyborcza"