- Ze spokojem przyjęłam nowe stenogramy. Ale skoro teraz mamy 30 proc. więcej tekstu, to chyba nie wszystko jest dobrze z działaniem organów tego państwa - mówiła w TOK FM Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska, posłanka SLD, wdowa po zmarłym w katastrofie smoleńskiej Jerzym Szmajdzińskim.
Jak zaznaczyła Sekuła-Szmajdzińska, "ciągłe rozszarpywanie ran" jest trudne dla wielu osób, a w szczególności dla tych, których bliscy byli związani z tym co działo się w kokpicie. - To nie do pozazdroszczenia - dodała.
- Skoro teraz znamy 30 proc. więcej tekstu, to nie do końca wszystko jest dobrze z działaniem organów tego państwa - zaznaczyła. Sekuła-Szmajdzińska oceniła, że "w tym czasie pewne rzeczy powinny być zamknięte". - Bardzo ceniłam sobie to, że w pierwszym okresie po katastrofie prokuratorzy spotykali się z nami. Od paru lat już tak się nie dzieje. Żałuję. Może wtedy miałabym inną ocenę pięcioletniej pracy śledczych - powiedziała.
"Szłam do Sejmu jako wdowa smoleńska"
- Szłam do Sejmu jako wdowa smoleńska - stwierdziła Sekuła-Szmajdzińska i dodała, że niewiele osób patrzy na nią w ten sposób. - Dziś nie angażuję się tak osobiście w słuchanie i czytanie wszystkiego. Odżegnuję się od komentowania każdej nowinki, która pojawia się w mediach - mówiła Sekuła-Szmajdzińska. Powiedziała również, że nie ma ochoty, czy chęci na "dalsze komentowanie każdego kroku, ruchu" ws. Smoleńska. - Mam wyrobioną opinię na temat tego, co się wydarzyło. To był wypadek - stwierdziła.
Katastrofa smoleńska
W katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia 2010 roku zginęło 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński z małżonką, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski oraz dowódcy wszystkich rodzajów sił zbrojnych wraz z szefem Sztabu Generalnego gen. Franciszkiem Gągorem. Na pokładzie znajdowała się także liczna reprezentacja Sejmu i Senatu oraz urzędnicy Kancelarii Prezydenta.
- Skoro teraz znamy 30 proc. więcej tekstu, to nie do końca wszystko jest dobrze z działaniem organów tego państwa - zaznaczyła. Sekuła-Szmajdzińska oceniła, że "w tym czasie pewne rzeczy powinny być zamknięte". - Bardzo ceniłam sobie to, że w pierwszym okresie po katastrofie prokuratorzy spotykali się z nami. Od paru lat już tak się nie dzieje. Żałuję. Może wtedy miałabym inną ocenę pięcioletniej pracy śledczych - powiedziała.
"Szłam do Sejmu jako wdowa smoleńska"
- Szłam do Sejmu jako wdowa smoleńska - stwierdziła Sekuła-Szmajdzińska i dodała, że niewiele osób patrzy na nią w ten sposób. - Dziś nie angażuję się tak osobiście w słuchanie i czytanie wszystkiego. Odżegnuję się od komentowania każdej nowinki, która pojawia się w mediach - mówiła Sekuła-Szmajdzińska. Powiedziała również, że nie ma ochoty, czy chęci na "dalsze komentowanie każdego kroku, ruchu" ws. Smoleńska. - Mam wyrobioną opinię na temat tego, co się wydarzyło. To był wypadek - stwierdziła.
Katastrofa smoleńska
W katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia 2010 roku zginęło 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński z małżonką, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski oraz dowódcy wszystkich rodzajów sił zbrojnych wraz z szefem Sztabu Generalnego gen. Franciszkiem Gągorem. Na pokładzie znajdowała się także liczna reprezentacja Sejmu i Senatu oraz urzędnicy Kancelarii Prezydenta.