"Duch" z komina

Dodano:   /  Zmieniono: 
Lokatorzy jednej z kamienic w centrum Bytomia obawiali się, że ich dom został nawiedzony przez duchy; w nocy słyszeli dochodzące z murów domu hałasy, przytłumione jęki i postękiwania.
Rano odgłosy usłyszała pracownica mieszczącego się na parterze biura turystycznego. Początkowo myślała, że ktoś włamał się do biura, ale na zapleczu nikogo nie było. Usłyszała głos wzywający pomocy, zawiadomiła więc strażaków. Ci przyjęli nietypowe zgłoszenie i znaleźli mężczyznę w kominie. Nie można było wyciągnąć go od góry, ponieważ istniało niebezpieczeństwo, że w wąskim kominie zakleszczy się również strażak, trzeba więc było wybić otwór w piwnicy. W akcji uczestniczyło 11 strażaków.

"Około północy mężczyzna wpadł do komina o wymiarach 45 na 45 cm i z dachu czterokondygnacyjnego domu zsunął się aż do piwnicy, czyli ok. 15 metrów. Był przytomny, ale miał liczne otarcia. Cały umorusany był sadzą" - powiedział starszy sekcyjny Dariusz Mierzwiński z bytomskiej strażypożarnej.

Dotąd nie wyjaśniono, dlaczego mężczyzna wszedł do komina. Lokatorzy kamienicy mówili strażakom, że przed północą słyszeli łomot, jakby do komina wpadła cegła, a nad ranem słyszeli również jęki, jakby "coś straszyło".

em, pap