Policja wkroczyła do akcji o świcie, otaczając skupisko namiotów rozbitych pod torami paryskiego metra między stacjami La Chapelle i Barbés-Rochechouart. Cztery setki uchodźców z Sudanu i Erytrei koczowało tu tygodniami, szukając sposobu, by dostać się do Wielkiej Brytanii lub któregoś z krajów skandynawskich. Mieszkańcy pozbawionego kanalizacji i wody obozowiska zostali zapakowani do autobusów i rozwiezieni po ośrodkach dla uchodźców. Policja ogłosiła, że nielegalne pole namiotowe zamknięto z obawy przed wybuchem epidemii, jednak tak naprawdę władze obawiały się innego wybuchu. Dzień przed likwidacją koczowiska koło La Chapelle doszło do poważnych zamieszek w największym tego typu skupisku namiotów we Francji, zwanym „nową dżunglą”. Chodzi o miasteczko namiotów koło ośrodka pomocy w Calais, gdzie zebrało się ponad 2 tys. uciekinierów z Afryki, którzy po przeprawie przez Morze Śródziemne i lądowaniu we Włoszech dotarli aż tutaj, czekając na sposobność do przedostania się do Wielkiej Brytanii. A ponieważ sposobów nie ma zbyt wielu, sfrustrowani uchodźcy z Sudanu i Erytrei wzięli się za łby, paląc nawzajem swoje namioty i tłukąc się metalowymi prętami. Rannych zostało ponad 30 osób. I to właśnie strach przed powtórką zajść z Calais w centrum Paryża zdecydował o policyjnej akcji pod mostem La Chapelle.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.