Adwokat Zbigniewa Stonogi w rozmowie z RMF FM zapowiedział, że jego klient złoży w środę zażalenie w sprawie zatrzymania. Biznesmen został we wtorkowy wieczór doprowadzony do prokuratury i wkrótce zwolniony.
Stonoga będzie skarżył zatrzymanie, do którego nie musiało dojść. Według adwokata Krzysztofa Kitajgrodzkiego jego klient mógł być wezwany w zwykłym trybie. - Pan Stonoga nigdzie się nie wybierał i nigdzie się nie wybiera, nie ma zamiaru utrudniać postępowania. Był dostępny i można było to załatwić spokojnie, bez stosowania przemocy, czy czynności, które jak gdyby godzą bezpośrednio w jego wolność. To było niepotrzebne - powiedział.
Kitajgrodzki nie widzi także powodów do prowadzenia czynności nocą i użycia kajdanek.
Zatrzymanie
"Zbigniew S. został zatrzymany w sprawie publicznego rozpowszechniania wiadomości ze śledztwa dotyczącego podsłuchów" – poinformował na Twitterze rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak. Kilka chwil wcześniej Stonoga na swoim profilu na Facebooku napisał: „Policja jest”.
Następnie opublikowane zostały nagrania wideo pokazujące dowiezienie Zbigniewa Stonogi do prokuratury oraz jego wypuszczenie. Stonoga został oskarżony o publiczne rozpowszechnianie bez zezwolenia materiałów ze śledztwa. Grozi mu za to do dwóch lat więzienia, ograniczenie wolności, bądź grzywna. O wszczęcie śledztwa wystąpiła prokuratura Warszawa-Praga. Śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
Apel do Seremeta
Zbigniew Stonoga po złożeniu wyjaśnień, usłyszeniu zarzutu i zastosowaniu wobec niego środków zapobiegawczych w postaci zakazu wyjazdu z kraju i odebrania paszportu, spotkał się z dziennikarzami. W wulgarnych słowach zwrócił się do Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta, by ten zajął się czym innym. "O***ol się ode mnie" - taki apel skierował do Seremeta Stonoga.
Stonoga publikuje akta afery taśmowej
Stonoga jest warszawskim przedsiębiorcą, który oskarżył Urząd Skarbowy o doprowadzenie do spowodowania utraty przez niego niemal 2 milionów złotych. W tym celu na swoim salonie samochodowym wywiesił baner, który o tym informował. Jedną z kolejnych jego akcji było ogłoszenie o pracę dla osób, które miały śledzić stołecznych policjantów i dokumentować przebieg ich pracy. Teraz zrobiło się o nim jeszcze głośniej, ponieważ zdecydował się opublikować akta ze śledztwa ws. afery taśmowej. Do publikacji odniosła się już na Twitterze Prokuratura Generalna. „Art.156 § 1 kpk Stronom (podejrzanym i pokrzywdzonym), pełnomocnikom i przedstawicielom ustawowym udostępnia się akta sprawy i daje możność sporządzenia z nich odpisów (sporządzenia kopii). Prokuratura zgodnie z procedurą karną udostępniła już akta sprawy >taśmowej< podejrzanym, pokrzywdzonym i ich pełnomocnikom. Udostępnienie akt sprawy lub kopii dokumentów podejrzanym i pokrzywdzonym nie oznacza jednak, że możne je upublicznić” – napisano w oświadczeniu.
Redakcja nie podaje adresów do stron internetowych, na jakich zamieszczono akta ze względu na fakt, iż znajdują się w nich dane osobowe.
W czerwcu 2014 r. ujawniliśmy we "Wprost" sześć nagrań, których dokonano w dwóch warszawskich restauracjach – Amber Room oraz Sowa&Przyjaciele. Były to m.in. stenogramy i nagrania rozmów szefa MSW, prezesa Banku Centralnego, byłego ministra transportu oraz Jana Vincenta-Rostowskiego z Radosławem Sikorskim. Do redakcji "Wprost" docierały też wiadomości o kolejnych taśmach. Nagrane miało zostać spotkanie wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem, do którego doszło na początku czerwca. Do ostatniego dotarło "Do Rzeczy" w połowie maja 2015 r.
Po kilku miesiącach okazało się, że istnieje więcej nagrań. Kelnerzy Łukasz N. i Konrad L. powiedzieli prokuratorom, że istniało nagranie rozmowy Aleksandra Kwaśniewskiego i Leszka Millera oraz wiele innych. Oprócz tego, podczas śledztwa w tej sprawie wyszło na jaw, że podsłuchy mogły być zakładane również w dwóch innych warszawskich restauracjach: Ole i Lemongrass, w których wcześniej pracowali kelnerzy z afery podsłuchowej.
Po publikacji materiałów przez tygodnik "Wprost", 16 czerwca do redakcji dwukrotnie wkroczyła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
RMF FM, WPROST
Kitajgrodzki nie widzi także powodów do prowadzenia czynności nocą i użycia kajdanek.
Zatrzymanie
"Zbigniew S. został zatrzymany w sprawie publicznego rozpowszechniania wiadomości ze śledztwa dotyczącego podsłuchów" – poinformował na Twitterze rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak. Kilka chwil wcześniej Stonoga na swoim profilu na Facebooku napisał: „Policja jest”.
Następnie opublikowane zostały nagrania wideo pokazujące dowiezienie Zbigniewa Stonogi do prokuratury oraz jego wypuszczenie. Stonoga został oskarżony o publiczne rozpowszechnianie bez zezwolenia materiałów ze śledztwa. Grozi mu za to do dwóch lat więzienia, ograniczenie wolności, bądź grzywna. O wszczęcie śledztwa wystąpiła prokuratura Warszawa-Praga. Śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
Apel do Seremeta
Zbigniew Stonoga po złożeniu wyjaśnień, usłyszeniu zarzutu i zastosowaniu wobec niego środków zapobiegawczych w postaci zakazu wyjazdu z kraju i odebrania paszportu, spotkał się z dziennikarzami. W wulgarnych słowach zwrócił się do Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta, by ten zajął się czym innym. "O***ol się ode mnie" - taki apel skierował do Seremeta Stonoga.
Stonoga publikuje akta afery taśmowej
Stonoga jest warszawskim przedsiębiorcą, który oskarżył Urząd Skarbowy o doprowadzenie do spowodowania utraty przez niego niemal 2 milionów złotych. W tym celu na swoim salonie samochodowym wywiesił baner, który o tym informował. Jedną z kolejnych jego akcji było ogłoszenie o pracę dla osób, które miały śledzić stołecznych policjantów i dokumentować przebieg ich pracy. Teraz zrobiło się o nim jeszcze głośniej, ponieważ zdecydował się opublikować akta ze śledztwa ws. afery taśmowej. Do publikacji odniosła się już na Twitterze Prokuratura Generalna. „Art.156 § 1 kpk Stronom (podejrzanym i pokrzywdzonym), pełnomocnikom i przedstawicielom ustawowym udostępnia się akta sprawy i daje możność sporządzenia z nich odpisów (sporządzenia kopii). Prokuratura zgodnie z procedurą karną udostępniła już akta sprawy >taśmowej< podejrzanym, pokrzywdzonym i ich pełnomocnikom. Udostępnienie akt sprawy lub kopii dokumentów podejrzanym i pokrzywdzonym nie oznacza jednak, że możne je upublicznić” – napisano w oświadczeniu.
Redakcja nie podaje adresów do stron internetowych, na jakich zamieszczono akta ze względu na fakt, iż znajdują się w nich dane osobowe.
W czerwcu 2014 r. ujawniliśmy we "Wprost" sześć nagrań, których dokonano w dwóch warszawskich restauracjach – Amber Room oraz Sowa&Przyjaciele. Były to m.in. stenogramy i nagrania rozmów szefa MSW, prezesa Banku Centralnego, byłego ministra transportu oraz Jana Vincenta-Rostowskiego z Radosławem Sikorskim. Do redakcji "Wprost" docierały też wiadomości o kolejnych taśmach. Nagrane miało zostać spotkanie wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem, do którego doszło na początku czerwca. Do ostatniego dotarło "Do Rzeczy" w połowie maja 2015 r.
Po kilku miesiącach okazało się, że istnieje więcej nagrań. Kelnerzy Łukasz N. i Konrad L. powiedzieli prokuratorom, że istniało nagranie rozmowy Aleksandra Kwaśniewskiego i Leszka Millera oraz wiele innych. Oprócz tego, podczas śledztwa w tej sprawie wyszło na jaw, że podsłuchy mogły być zakładane również w dwóch innych warszawskich restauracjach: Ole i Lemongrass, w których wcześniej pracowali kelnerzy z afery podsłuchowej.
Po publikacji materiałów przez tygodnik "Wprost", 16 czerwca do redakcji dwukrotnie wkroczyła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
RMF FM, WPROST