Prokurator Generalny Andrzej Seremet podczas swojego dzisiejszego wystąpienia w Sejmie podkreślił, że sprzeciwia się obarczaniu winą za wyciek prokuratury. Dodał, że taka krytyka często jest motywowana politycznie. - Prokuratura działała na podstawie prawa - stwierdził. Wspomniał o tym, że prokuratura ma zgodnie z prawem obowiązek umożliwić wgląd w akta stronom postępowania. - Nie oznacza to zgody na rozpowszechnienie ich treści. Stanowi to przestępstwo - powiedział.
- Nieuprawnione jest w tym kontekście nazywanie zaistniałych zdarzeń przeciekiem. Tak określa się ujawnienie danych przez tego, kto ma strzec ich poufności. W tym przypadku nie doszło do nielegalnego przekazania informacji przez funkcjonariusza instytucji państwowej, a jedynie do bezprawnego upublicznienia wiadomości, które znalazły się w dyspozycji uprawnionego uczestnika procesu - dodał Seremet. Podkreślił, że istotniejszą sprawą dla ustawodawcy było w tym przypadku "zapewnienie prawa do obrony z jednej strony, a z drugiej do ochrony własnych interesów pokrzywdzonego".
Zwrócił też uwagę na kwestię danych wrażliwych w aktach. - Spotkałem się z opinią, że adres świadka należy do danych wrażliwych. Pojęcie to nie jest prawnie zdefiniowane. Powszechnie przyjmuje się że są to dane o pochodzeniu rasowym bądź etnicznym, poglądach politycznych, przekonaniach religijnych lub filozoficznych, przynależności wyznaniowej, partyjnej bądź związkowej, jak również dane o stanie zdrowia, kodzie genetycznym, nałogach lub życiu seksualnym oraz dane dotyczące skazań, orzeczeń o ukaraniu i mandatów karnych, a także innych orzeczeń wydanych w postępowaniu sądowym lub administracyjnym - stwierdził. - Żaden przepis nie nakładał na prokuratora przy udostępnianiu akt stronom konieczności zatajania miejsca zamieszkania. - dodał. Zaznaczył też, że od kwietnia obowiązuje zmienione prawo w tej kwestii, według którego nie zamieszcza się danych zamieszkania bądź miejsca pracy w protokole, lecz w załączniku. Potwierdził wcześniejsze informacje prokuratury, że z uprawnienia do wglądu w dane skorzystało 15 osób - adwokatów oraz aplikantów obu stron w sprawie i że prokuratura wszczęła 9 czerwca postępowanie w sprawie ujawnienia akt.
- Zablokowanie treści bądź konta na portalu Facebook może mieć miejsce tylko na mocy prawa amerykańskiego. W każdym przypadku konieczne jest wszczęcie odpowiedniej procedury prawnej - podkreślił prokurator.
Na koniec dodał, że zgromadzony materiał, czyli 36 tomów akt, pozwolił na ustalenie trzech podejrzanych w aferze taśmowej, zaś sam proceder podsłuchiwania dotyczył ok. 100 spotkań, w których uczestniczyło kilkadziesiąt osób.
Swoje wystąpienie podsumował podkreśleniem, że prokuratura jest instytucją apolityczną.
Wprost.pl
Zwrócił też uwagę na kwestię danych wrażliwych w aktach. - Spotkałem się z opinią, że adres świadka należy do danych wrażliwych. Pojęcie to nie jest prawnie zdefiniowane. Powszechnie przyjmuje się że są to dane o pochodzeniu rasowym bądź etnicznym, poglądach politycznych, przekonaniach religijnych lub filozoficznych, przynależności wyznaniowej, partyjnej bądź związkowej, jak również dane o stanie zdrowia, kodzie genetycznym, nałogach lub życiu seksualnym oraz dane dotyczące skazań, orzeczeń o ukaraniu i mandatów karnych, a także innych orzeczeń wydanych w postępowaniu sądowym lub administracyjnym - stwierdził. - Żaden przepis nie nakładał na prokuratora przy udostępnianiu akt stronom konieczności zatajania miejsca zamieszkania. - dodał. Zaznaczył też, że od kwietnia obowiązuje zmienione prawo w tej kwestii, według którego nie zamieszcza się danych zamieszkania bądź miejsca pracy w protokole, lecz w załączniku. Potwierdził wcześniejsze informacje prokuratury, że z uprawnienia do wglądu w dane skorzystało 15 osób - adwokatów oraz aplikantów obu stron w sprawie i że prokuratura wszczęła 9 czerwca postępowanie w sprawie ujawnienia akt.
- Zablokowanie treści bądź konta na portalu Facebook może mieć miejsce tylko na mocy prawa amerykańskiego. W każdym przypadku konieczne jest wszczęcie odpowiedniej procedury prawnej - podkreślił prokurator.
Na koniec dodał, że zgromadzony materiał, czyli 36 tomów akt, pozwolił na ustalenie trzech podejrzanych w aferze taśmowej, zaś sam proceder podsłuchiwania dotyczył ok. 100 spotkań, w których uczestniczyło kilkadziesiąt osób.
Swoje wystąpienie podsumował podkreśleniem, że prokuratura jest instytucją apolityczną.
Wprost.pl