Kurczuk oświadczył jednak, że nie będzie podejmował żadnych działań w celu zmiany stanowiska kieleckiej prokuratury, która uznała odtajnienie zeznań Kowalczyka przed przesłuchaniem Sobotki za niedopuszczalne. "Proszę nie oczekiwać, że naruszę niezależność prokuratorów prowadzących postępowanie" - powiedział.
Powtórzył, że ujawnienie na obecnym etapie zeznań Kowalczyka mogłoby zniweczyć rezultaty całego śledztwa i kłóciłoby się z jego z logiką. Relacje Sobotki i Kowalczyka wymagają "dalszej analizy" i nie można też wykluczyć konfrontacji Sobotki i Kowalczyka, a także innych świadków - argumentował.
Odnosząc się do opublikowania w środę przez "Gazetę Wyborczą" pełnej treści uzasadnienia wniosku kieleckiej prokuratury o uchylenie Sobotce immunitetu Kurczuk oświadczył, że nie ma wątpliwości, że "przeciek wystąpił w Sejmie". Jego zdaniem, świadczy o tym to, że do zamieszczonego na stronach internetowych "GW" wniosku prokuratury dołączono też pismo marszałka Sejmu w tej sprawie, którym prokuratura nie dysponowała. Potwierdził też, że wydał już polecenie wszczęcia śledztwa w sprawie tego przecieku.
W czwartek w Sejmie ma się odbyć debata nad wnioskiem komisji Sejmowej o uchylenie wiceministrowi Sobotce immunitetu poselskiego. Były wiceminister ma przedstawić na forum parlamentu swoje stanowisko w tzw. sprawie starachowickiej. Wcześniej zapowiadał też, że zrzeknie się immunitetu.
Kielecka prokuratura chce postawić byłemu wiceministrowi MSWiA m.in. zarzut ujawnienia informacji dotyczących akcji Centralnego Biura Śledczego w Starachowicach, co mogło wystawić działających pod przykryciem funkcjonariuszy CBŚ na niebiezpieczeństwo utraty zdrowia, a nawet życia.
em, pap
Czytaj też: Źródłem był komendant!