Cztery lata temu poszłam na kontrolne USG piersi. Okazało się, że mam guzka, który był zupełnie niewyczuwalny. Kiedy badanie pokazało, że to rak, szybko wzięłam się w garść – wspomina Monika Czaplicka. Ruszyła cała machina: w maju 2011 r. mastektomia i usunięcie węzłów chłonnych, sześć kursów agresywnej chemii, które Monikę dosłownie zwalały z nóg. Potem radioterapia i dalsze leczenie. – Miałam dostać 17 dawek leku, ale po dziesiątej, w lipcu 2012 r., okazało się, że jestem w ciąży. Byłam w szoku, bo lekarka mówiła, że agresywna chemia spowoduje wcześniejszą menopauzę. Odstawiłam lek. Zresztą lekarze orzekli, że choroba została opanowana – opowiada.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.