- Jeżeli mieli odchodzić ministrowie, to też uważam, że słusznie odszedłem ja jako główny doradca. Nie mam żadnego żalu. Uważam, że dymisje to był słuszny krok - mówił w RMF FM Jacek Rostowski.
Jacek Rostowski stwierdził, że konieczna była jasna zmiana twarzy w Platformie Obywatelskiej. - Osoby, które były nagrane, były w sytuacji, w której cokolwiek by nie powiedziały w kampanii wyborczej, można było kwestionować ich wypowiedzi, skupiając się na tych nagraniach. Cały wysiłek polityczny Platformy w kierunku przedstawiania swojego programu, swoich osiągnięć przez te ostatnie lata - uważam: wielkich osiągnięć - zawsze zderzałby się z różnymi anegdotami z tych nagrań. To trzeba było przeciąć - powiedział.
Rostowski wymieniał sytuacje, w których zdarzało mu się zaprosić kogoś do restauracji na koszt państwa. - W 2012 roku był jeden przykład - i tutaj nie mam jeszcze, bo patrzyłem na własne notatki, pewności, czy zapłaciłem ja, czy ministerstwo - to była kolacja z prezesem Narodowego Banku Polskiego. To był jeden przypadek w '12 roku, jeden przypadek w '13 - komisarz Ren z Komisji Europejskiej z jego współpracownikami, a w 2011 roku poszalałem. Był to rok prezydencji polskiej i trzy razy zaprosiłem gości do restauracji: delegację Parlamentu Europejskiego do Amber Room, ministra finansów Holandii i ministra finansów Norwegii. W ciągu trzech lat 4 albo 5, bo jeszcze nie wiem, czy w tym jednym przypadku z prezesem banku narodowego to było na koszt ministerstwa, czy na własny, i w poprzednich trzech latach nie udało mi się dokładnie sprawdzić, ale według mojej pamięci takich kolacji poza ministerstwem na koszt państwa było mniej niż w drugiej połowie mojego urzędowania - poinformował.
Polityk dodał, iż "ma parę rzeczy do powiedzenia w polskiej polityce". - Jeżeli PO będzie chciała, to myślę, że będę pożyteczny także w przyszłej kadencji - stwierdził.
RMF FM
Rostowski wymieniał sytuacje, w których zdarzało mu się zaprosić kogoś do restauracji na koszt państwa. - W 2012 roku był jeden przykład - i tutaj nie mam jeszcze, bo patrzyłem na własne notatki, pewności, czy zapłaciłem ja, czy ministerstwo - to była kolacja z prezesem Narodowego Banku Polskiego. To był jeden przypadek w '12 roku, jeden przypadek w '13 - komisarz Ren z Komisji Europejskiej z jego współpracownikami, a w 2011 roku poszalałem. Był to rok prezydencji polskiej i trzy razy zaprosiłem gości do restauracji: delegację Parlamentu Europejskiego do Amber Room, ministra finansów Holandii i ministra finansów Norwegii. W ciągu trzech lat 4 albo 5, bo jeszcze nie wiem, czy w tym jednym przypadku z prezesem banku narodowego to było na koszt ministerstwa, czy na własny, i w poprzednich trzech latach nie udało mi się dokładnie sprawdzić, ale według mojej pamięci takich kolacji poza ministerstwem na koszt państwa było mniej niż w drugiej połowie mojego urzędowania - poinformował.
Polityk dodał, iż "ma parę rzeczy do powiedzenia w polskiej polityce". - Jeżeli PO będzie chciała, to myślę, że będę pożyteczny także w przyszłej kadencji - stwierdził.
RMF FM