W oświadczeniu z października 2003 r. Rywin pisał o tym, że jest "ofiarą perfidnej intrygi ukutej przez Agorę, która posłużyła temu drapieżnemu koncernowi multimedialnemu do unicestwienia planowanej przez rząd ustawy radiowo-telewizyjnej; swój cel polityczno-biznesowy spółka Agora osiągnęła". Istotne jest dla mnie to, że "w tej sprawie są dwie fundamentalne wersje zdarzeń i wersja proponowana przez Lwa Rywina ma swoich zwolenników" - mówił Michnik.
Podobnie brzmiała wypowiedź Czarzastego, że "celem Agory było doprowadzenie do tego, by Muza nie kupiła Wydawnictwa Szkolnych i Pedagogicznych, zablokowanie przepisów antykoncentracyjnych, zablokowanie prac nad ustawą o radiofonii i telewizji, było ośmieszenie mnie". "Innymi słowy wysoka komisjo, w lipcu pani Wanda Rapaczyńska i ja wymyśliliśmy subtelnie skonstruowaną intrygę, w którą wciągnęliśmy szefa rządu, w którą wciągnęliśmy tłum dziennikarzy po to, żeby 27 grudnia doprowadzić do tego, że pan Czarzasty nie kupił WSiP-u" - ironizował Michnik.
Przytoczył też inną wypowiedź Czarzastego: "a co będzie jeżeli Agora będzie posiadała telewizję i radio ogólnokrajowe? Mówiąc, że monopol jest zagrożeniem dla demokracji to właśnie miałem na myśli".
"Podobieństwo argumentacji pana Lwa Rywina i pana Czarzastego jest na tyle uderzające, że uważam za swój obowiązek zwrócić na to uwagę wysokiej komisji" - podsumował naczelny "GW".
Oświadczył też, że obecnie nie może już powiedzieć, iż nie widzi związku między korupcyjną propozycją Lwa Rywina, a sporem o nowelizację ustawy o rtv, ani podtrzymać opinii, że Aleksandra Jakubowska nie miała nic wspólnego ze sprawą Rywina. Poprzednio opierałem się o niepełną wiedzę o przebiegu prac nad nowelizacją - powiedział.
Obecnie wiadomo, że projekt nowelizacji został tak zdeformowany podczas prac w sejmowej komisji kultury i środków przekazu, że można ocenić, iż szantaż zawarty w propozycji Rywina skierowanej do Agory został zrealizowany. Istotą korupcyjnej propozycji Rywina był szantaż pod adresem Agory, że jeżeli nie zapłaci łapówki, nie będzie ustawy o rtv w postulowanym przez nią kształcie. W rozmowie z prezes Agory Wandą Rapaczyńską, Rywin powiedział, że "jeżeli nawet projekt przejdzie przez rząd, zostanie uwalony w Sejmie, bądź w Senacie". "I co się dzieje? Lew Rywin pieniędzy nie dostał i ustawa została uwalona w Sejmie" - dowodził Michnik. Powiedział też, że na początku lipca 2002 r., po publicznej deklaracji premiera o woli kompromisu z nadawcami prywatnymi, Rapaczyńska wielokrotnie sygnalizowała, że jest rozbieżność między tym, co deklaruje premier a tym, co robi minister Jakubowska. Jego zdaniem, to nie Jakubowska, ale Czarzasty był "faktycznym nadzorcą" nowelizacji ustawy o rtv. Tym też Michnik tłumaczył, czemu Jakubowska od pewnego momentu "pogubiła się w zeznaniach". Świadczy o tym "sposób w jaki Jakubowska konsekwentnie ukrywała rolę Czarzastego. "Przez to przemilczenie ujawniła, to co chciała ukryć" - uważa Michnik. Ponadto, o tym, że Czarzasty kontrolował prace nad ustawą, świadczy to, co powiedział podczas przesłuchania przed komisją. Pytany dlaczego w lipcu przestał się kontaktować z prezesem TVP Robertem Kwiatkowskim, sekretarz KRRiT, odpowiedział: "uznałem, że nie ma co z nim mówić, bo on już po prostu w tej sprawie nie jest w stanie niczego załatwić i wtedy zintensyfikowały się moje kontakty np. z panią Jakubowską".
Michnik mówił też, o niejasnym charakterze relacji między prezesem TVP Robertem Kwiatkowskim a Lwem Rywinem w lipcu ub.r., kiedy Rywin składał korupcyjną propozycję Agorze. "Bardzo uważnie wsłuchiwałem się w zeznania pana prezesa Kwiatkowskiego. Nie jestem w stanie w to uwierzyć, po prostu nie uwierzę, żeby prezes Kwiatkowski ze swymi przyjaciółmi: z Rywinem, z Czarzastym nie rozmawiali o sprawie Rywina. Ona była zbyt bulwersująca, zbyt skandalizująca i zbyt angażująca samą osobę prezesa, by ta sprawa była nieistotna dla niego" - ocenił.
Michnik, jak przyznał szef komisji Tomasz Nałęcz (UP), zaskoczył komisję śledczą informacją, że rząd miał zająć się autopoprawką do nowelizacji ustawy o rtv - przyjętą ostatecznie 23 lipca - już na posiedzeniu 16 lipca.
Naczelny "GW" powiedział najpierw, że 13 lipca (potem mówił, że mogło to być 15 lipca) w rozmowie telefonicznej poinformowała go o tym Rapaczyńska, powołując się na rozmowę z Jakubowską. Tego dnia Michnik dzwonił w tej sprawie do premiera.
Dodał, że pamięta sens tego, co powiedziała mu Rapaczyńska. "Jeśli ja dobrze odtwarzam ten sens, to zbulwersowanie pani prezes nie polegało na tym, że +iskrzy+, tylko że klamka zapadła - bo taką usłyszała informację od pani minister Jakubowskiej - i że ta klamka zapadła z woli premiera" - powiedział. Chodziło o przyjęcie niekorzystnego dla Agory i innych nadawców kształtu nowelizacji oraz co do tego, że rząd ma zająć się autopoprawką 16 lipca. Jakubowska miała powiedzieć też Rapaczyńskiej, że jest to nieodwołalna decyzja premiera, "chyba że +pan redaktor z panem premierem....+".
Dopytywany, czy to Jakubowska sugerowała Rapaczyńskiej, by przy pomocy interwencji naczelnego "GW" zablokować rozważanie autopoprawki na posiedzeniu 16 lipca, odpowiedział, że są dwie interpretacje: jedna właśnie taka i druga - że sens wypowiedzi Jakubowskiej można streścić: "droga pani prezes, nic się nie da zrobić, chyba że pan redaktor z panem premierem..., ale wiadomo, że to niemożliwe".
Michnik dodał, że po rozmowie z Rapaczyńską nie dzwonił do premiera z żadnym wnioskiem w sprawie odłożenia debaty nad poprawką, tylko z sugestią i z radą, aby premier zechciał się jeszcze raz przyjrzeć autopoprawce. Powiedział, że odniósł wrażenie, iż premier nie był zaskoczony informacją, że autopoprawka ma stanąć 16 lipca i zareagował tylko pytaniem, dlaczego to Michnik do niego dzwoni, a nie Jakubowska.
Naczelny "GW" powiedział, że telefoniczną rozmowę z premierem prowadził w obecności swojego znajomego, którego nazwiska jednak nie podał.
Szef komisji śledczej ocenił, że jeśli uda się ustalić osobę, czy osoby, które wpłynęły na to, że rząd nie zajął się autopoprawką do noweli ustawy o rtv 16 lipca ub.r., to być może poznamy tego, kto dał - świadomie lub nie - więcej czasu Rywinowi na przeprowadzenie działań wobec Agory.
Zapytany dlaczego podczas rozmowy z Rywinem nie prowokował go do tego, żeby ujawnił "grupę trzymającą władzę" odpowiedział, że nie miał pewności "jak to jest z grupą". "Miałem natomiast pewność, że nazwisko premiera może wymienić tylko na zasadzie krzywoprzysięstwa, chciałem żeby Rywin powtórzył kłamstwo" - dodał. Według jego relacji w tym momencie Rywin się zmieszał.
Redaktor naczelny "GW" ponownie tłumaczył, dlaczego nie opowiada o swoich rozmowach po 22 lipca 2002 roku. "Jako dziennikarz nie mogę ujawniać swoich źródeł, zwłaszcza że to, co mi mówią, nie jest ujawnianiem zbrodni zabójstwa, szpiegostwa czy aktu terrorystycznego" - podkreślił.
Michnik zwrócił też uwagę na to, że w piśmie przekazanym prezydentowi, Rywin nie wspominając o korupcyjnej propozycji, mówi, że "chciał w ramach porozumienia sprzedać Agorze swoją firmę producencką Heritage Films za około 10 mln dolarów". W rozmowie z Rapaczyńską zaś padła kwota oczekiwanej łapówki 17,5 mln dolarów.
"Pytanie, która stawiam sobie, skąd ta różnica? Gdybym był Sherlockiem Holmesem (...), to bym zaryzykował taką opinię: ten list do prezydenta pan Lew Rywin wspólnie z kimś konsultował. I z tym kimś, z kim to konsultował, wcześniej rozmawiał, tylko o innych sumach, i te 7,5 mln pan Lew Rywin postanowił zarobić poza układem z grupą trzymającą władzę. Inaczej nie potrafię sam sobie uzasadnić skąd ta istotna przecież różnica" - spekulował Michnik
***
Adam Michnik ponownie stawił się przed komisją śledczą badającą sprawę Rywina na wniosek Renaty Beger. Posłanka nie była obecna przy przesłuchaniu. Michnik zeznawał już przed komisją w lutym tego roku. Na pytania posłów odpowiadał wtedy przez trzy dni - w sumie przez ok. 18 godzin.
sg, rp, em, pap