Janusz Korwin-Mikke, przewodniczący partii KORWiN, powiedział na antenie Radia ZET, że również zapraszał Pawła Kukiza na swoje listy wyborcze. - Ja chciałem zwrócić uwagę, że przecież ja jestem, jak pani słusznie zauważyła, prezesem partii i partia może rozmawiać z jakąś partią pana Kukiza, natomiast nie ma tej partii, nie wiem jaki jest jej program, co więcej pan Kukiz oświadcza, że żadnego programu nie będzie, bo ten program to jest największe zło, więc nie wiem co z tym fantem zrobić - dodał. Zaznaczył też, że zupełnie nie rozumie Kukiza.
- Tak jak pisałem za dwa miesiące z pana Kukiza zostanie góra 6 proc., bo zacznie się dyskusja o JOW, naprawdę JOW, ludzie zaczną rozumieć o co chodzi i zostanie mu góra 6 proc. poparcia - stwierdził Korwin-Mikke.
Wypowiedział się też w kwestii pomysłów, aby do referendum wrześniowego dopisać kolejne pytania, np. o sześciolatków, nazywając to populizmem. Zaznaczył, że jest za tym, aby każdy decydował o swoim dziecku, ale nie w głosowaniu. - Powinien po prostu każdy ojciec decydować o swoim synu, każda matka o swojej córce powinna decydować, bo oni znają swoje dziecko, a nie żeby ministra. Przecież ani minister nie zna mojego dziecka, ani większość też nie zna mojego dziecka. Głosowanie w tej sprawie jest tak samo nonsensowne... - powiedział. Po zwróceniu uwagi, że w Wielkiej Brytanii rodzice nie decydują w tej sprawie, powiedział, że "w całej Europie panuje faszyzm". - Europa jest pod okupacją faszystów, powiem gorzej, socjalistów, którzy uważają, że rząd lepiej ode mnie wie, co robić z moim dzieckiem, no to jest myślenie człowieka, który jest właścicielem niewolników i nie będzie niewolnik decydował w jakim wieku jego dziecko ma iść do szkoły - podsumował.
"Banki mają siuchtę z rządem"
Zaznaczył też, odwołując się do tego, że Kukiz i PiS chcą zrepolonizować media, zaś PiS chce również zrepolonizować banki, że nie chce żadnego z tych podmiotów reprywatyzować. - W każdym normalnym kraju rodzime firmy mają przewagę nad zagranicznymi, bo dobrze znają mentalność ludzi, nie muszą zatrudniać tłumaczy, nie muszą, zawsze mają przewagę. Natomiast w kraju, w którym daje się łapówki, no to wielkie firmy dają łapówki, a małe firmy no ich nie stać na łapówki, dlatego tak się dzieje, że w Polsce wielkie firmy zagraniczne z reguły mają przewagę nad polskimi, tylko dlatego, że rząd się wtrąca. Na wolnym rynku by te wielkie firmy padły. Przecież powiedzmy sobie jasno, te wszystkie banki to istnieją dlatego, że NBP nie wydaje zezwoleń innym bankom. Przecież w Polsce powinno być piętnaście tysięcy, czy dwadzieścia tysięcy prywatnych banków, konkurencyjnych, tylko wtedy te wszystkie wielkie banki to by mocno musiałyby te złote klamki zamienić na coś tańszego. Natomiast w tej chwili nie mają konkurencji. Banki mają siuchtę z rządem, że rząd mówi, że macie obowiązek rozliczać się przez banki, daje ogromne oligopol bankom, bo ja zamiast żeby wyjąć sto złotych i dać pani, ja muszę wpłacać to do banku i bank na tym zarabia, to rząd robi, no a banki się tu rewanżują rządowi, dają mu pożyczki rozmaite, i tym podobne rzeczy - powiedział.
"Na PO głosują urzędnicy i emeryci"
Korwin-Mikke ocenił też, że PO nie ma już szans na odrodzenie i że głosują na nią "urzędnicy i emeryci", zaś na PiS "emeryci i przypuszczalnie socjaliści". - PiS jest partią, która mówi, że trzeba powrócić do PRL, tylko zamiast pierwszego sekretarza powinien być proboszcz, prawda. I to jest taka wizja kato-PRL i jest w Polsce przecież, proszę zwrócić uwagę, no Polska żyje od stu lat, właściwie od 1905 roku tak naprawdę pod okupacją idei socjalistycznych, prawda. Piłsudski był socjalistą, Hitler był socjalistą, potem cała kupa socjalistów była, aż do dzisiaj z Kaczyńskim włącznie - stwierdził. - Jeśli zniknie Platforma PiS nie będzie miał przed czym nas bronić. I racja istnienia PiS, czy połowa racji istnienia PiS zniknie, bo PiS żyje tylko z tego, zresztą podobnie Platforma, Platforma jeszcze istnieje tylko dlatego, że grozi, że jak nie my to PiS - dodał.
Ocenił też walczące ze sobą o fotel premiera przedstawicielki PiS i PO. - Zarówno pani Ewa Kopacz, jak i pani Beata Szydło to są kobiety, które są techniczkami, to nie są politycy w sensie ideologii, to są po prostu organy wykonawcze, zresztą słusznie, no bo one idą na organ wykonawczy, jakim jest rząd. Problem polega na tym, że w Polsce rząd nie jest władzą wykonawczą, rząd jest władzą ustawodawczą, że się głosuje projekty ustaw, jak to jest możliwe żeby głosować na posiedzeniu egzekutywy, tak, czyli co, czyli minister kultury i minister sportu przegłosują ministra wojny, tak? No to jest absurd jakiś - powiedział.
Radio ZET
Wypowiedział się też w kwestii pomysłów, aby do referendum wrześniowego dopisać kolejne pytania, np. o sześciolatków, nazywając to populizmem. Zaznaczył, że jest za tym, aby każdy decydował o swoim dziecku, ale nie w głosowaniu. - Powinien po prostu każdy ojciec decydować o swoim synu, każda matka o swojej córce powinna decydować, bo oni znają swoje dziecko, a nie żeby ministra. Przecież ani minister nie zna mojego dziecka, ani większość też nie zna mojego dziecka. Głosowanie w tej sprawie jest tak samo nonsensowne... - powiedział. Po zwróceniu uwagi, że w Wielkiej Brytanii rodzice nie decydują w tej sprawie, powiedział, że "w całej Europie panuje faszyzm". - Europa jest pod okupacją faszystów, powiem gorzej, socjalistów, którzy uważają, że rząd lepiej ode mnie wie, co robić z moim dzieckiem, no to jest myślenie człowieka, który jest właścicielem niewolników i nie będzie niewolnik decydował w jakim wieku jego dziecko ma iść do szkoły - podsumował.
"Banki mają siuchtę z rządem"
Zaznaczył też, odwołując się do tego, że Kukiz i PiS chcą zrepolonizować media, zaś PiS chce również zrepolonizować banki, że nie chce żadnego z tych podmiotów reprywatyzować. - W każdym normalnym kraju rodzime firmy mają przewagę nad zagranicznymi, bo dobrze znają mentalność ludzi, nie muszą zatrudniać tłumaczy, nie muszą, zawsze mają przewagę. Natomiast w kraju, w którym daje się łapówki, no to wielkie firmy dają łapówki, a małe firmy no ich nie stać na łapówki, dlatego tak się dzieje, że w Polsce wielkie firmy zagraniczne z reguły mają przewagę nad polskimi, tylko dlatego, że rząd się wtrąca. Na wolnym rynku by te wielkie firmy padły. Przecież powiedzmy sobie jasno, te wszystkie banki to istnieją dlatego, że NBP nie wydaje zezwoleń innym bankom. Przecież w Polsce powinno być piętnaście tysięcy, czy dwadzieścia tysięcy prywatnych banków, konkurencyjnych, tylko wtedy te wszystkie wielkie banki to by mocno musiałyby te złote klamki zamienić na coś tańszego. Natomiast w tej chwili nie mają konkurencji. Banki mają siuchtę z rządem, że rząd mówi, że macie obowiązek rozliczać się przez banki, daje ogromne oligopol bankom, bo ja zamiast żeby wyjąć sto złotych i dać pani, ja muszę wpłacać to do banku i bank na tym zarabia, to rząd robi, no a banki się tu rewanżują rządowi, dają mu pożyczki rozmaite, i tym podobne rzeczy - powiedział.
"Na PO głosują urzędnicy i emeryci"
Korwin-Mikke ocenił też, że PO nie ma już szans na odrodzenie i że głosują na nią "urzędnicy i emeryci", zaś na PiS "emeryci i przypuszczalnie socjaliści". - PiS jest partią, która mówi, że trzeba powrócić do PRL, tylko zamiast pierwszego sekretarza powinien być proboszcz, prawda. I to jest taka wizja kato-PRL i jest w Polsce przecież, proszę zwrócić uwagę, no Polska żyje od stu lat, właściwie od 1905 roku tak naprawdę pod okupacją idei socjalistycznych, prawda. Piłsudski był socjalistą, Hitler był socjalistą, potem cała kupa socjalistów była, aż do dzisiaj z Kaczyńskim włącznie - stwierdził. - Jeśli zniknie Platforma PiS nie będzie miał przed czym nas bronić. I racja istnienia PiS, czy połowa racji istnienia PiS zniknie, bo PiS żyje tylko z tego, zresztą podobnie Platforma, Platforma jeszcze istnieje tylko dlatego, że grozi, że jak nie my to PiS - dodał.
Ocenił też walczące ze sobą o fotel premiera przedstawicielki PiS i PO. - Zarówno pani Ewa Kopacz, jak i pani Beata Szydło to są kobiety, które są techniczkami, to nie są politycy w sensie ideologii, to są po prostu organy wykonawcze, zresztą słusznie, no bo one idą na organ wykonawczy, jakim jest rząd. Problem polega na tym, że w Polsce rząd nie jest władzą wykonawczą, rząd jest władzą ustawodawczą, że się głosuje projekty ustaw, jak to jest możliwe żeby głosować na posiedzeniu egzekutywy, tak, czyli co, czyli minister kultury i minister sportu przegłosują ministra wojny, tak? No to jest absurd jakiś - powiedział.
Radio ZET