"Starałem się to zmieniać i do ostatniej Rady Naczelnej PSL wydawało mi się, że taka szansa jest. Jednak gdy uznałem, że jest zbyt duży dysonans pomiędzy tym, co prezentuję ja, a tym, co prezentuje Stronnictwo, i że może to powodować rozchwianie dla przeciętnego wyborcy, musiałem tę decyzję podjąć" - powiedział.
Wyjaśniając, z czym się nie zgadzał w programie PSL, Dobrosz przypomniał m.in., że "często zwracał uwagę na problematykę niemiecką". "To było niedostrzegane i lekceważone w Stronnictwie, a ja jestem z ziem zachodnich i wydawało mi się, że to powinno być w ogólnym programie partii" - dodał. "Nie mogę się także zgodzić, że wynegocjowaliśmy dobre warunki z UE" - podkreślił Dobrosz.
"Wstępując do LPR, przede wszystkim będę mógł robić to, co myślę i czuję" - powiedział.
Pytany, z jakimi punktami programu LPR się zgadza, Dobrosz wymienił przede wszystkim kwestie unijne. Jego zdaniem, Liga przed referendum przedstawiała argumenty pod kątem warunków. "Nie mówiła +nie, bo nie+" - zaznaczył Dobrosz. Dodał, że także w wielu kwestiach gospodarczych poglądy m.in. posła LPR Dariusza Grabowskiego są bardzo zbieżne z jego poglądami.
Decyzja o przyjęciu Dobrosza do klubu Ligi zapadnie we wtorek - poinformował lider LPR Roman Giertych. Podkreślił, że Dobrosz od wielu lat jest znany z działalności, która odpowiada programowi Ligi. "Był bardzo konsekwentnym przeciwnikiem przystąpienia Polski do UE i to jest główna oś naszego porozumienia" - dodał.
Dobrosz to już drugi "nabytek" z PSL Ligi Polskich Rodzin. Wcześniej, szeregi Stronnictwa opuścił dla Ligi poseł Bogdan Pęk.
Podczas wrześniowego posiedzenia Rady Naczelnej Stronnictwa Dobrosz, który był wiceprezesem PSL, nie uzyskał wotum zaufania. Wraz z nim takiego poparcia nie otrzymało 7 innych członków Naczelnego Komitetu Wykonawczego partii. Rada udzieliła natomiast dużą przewagą głosów wotum zaufania prezesowi Kalinowskiemu. Dobrosz zaprzeczył, że jego decyzja ma bezpośredni związek z nieuzyskaniem wotum zaufania. "Odejścia nie traktuję jako +odkucia się+" - dodał.
Pytany, czy odszedł dlatego, że nie było dla niego miejsca w strukturach politycznych Stronnictwa, odpowiedział, że nie. Przypomniał, że wcześniej proponował rezygnację z funkcji wiceprezesa. "To nie jest problem władzy, bo przecież w Radzie Naczelnej nadal byłem" - podkreślił.
em, pap