Polska procedura mówi o udziale mediów w procesie karnym, pozostawiając sądowi ostateczną decyzję o zgodzie bądź jej braku na "utrwalanie za pomocą aparatury do nagrywania dźwięku i obrazu" przebiegu rozpraw przez media.
W stosownym przepisie Kodeksu postępowania karnego nie ma w ogóle mowy o transmitowaniu na żywo procesu, choć również nigdzie wprost nie ma zakazu jej przeprowadzania. Zakaz taki można jednak wyinterpretować z innych przepisów, chroniących m.in. ważne interesy prywatne i dobra osobiste podsądnych oraz dobro wymiaru sprawiedliwości - czyli nieutrudnianie pracy sądu oraz rozstrzyganie sprawy w sposób zgodny z prawem i wolny od nacisków także szeroko rozumianej opinii publicznej.
Już sam wniosek o transmisję procesu w TV jest precedensowy. "Nie słyszałem o podobnym wniosku, przynajmniej w Warszawie" - powiedział rzecznik Sądu Okręgowego Wojciech Małek. Według Ministerstwa Sprawiedliwości, wniosku takiego nie składał żaden przedstawiciel mediów przed żadnym polskim sądem.
W opinii zastrzegających sobie anonimowość sędziów warszawskiego sądu taki wniosek ma nikłe szanse powodzenia. Nawet nie dlatego, że jest precedensowy, ale głównie z powodu faktu, iż "proces na żywo" może wypaczyć stan faktyczny sprawy i wywoływać dodatkowe, niemerytoryczne zachowania poszczególnych jego uczestników. Poza tym sąd musi czuwać, aby występujący w sprawie świadkowie mieli jak najbardziej ograniczoną możliwość porozumienia się ze sobą w trakcie rozpraw i ustalenia wersji zeznań - temu także nie służy transmisja.
Specjalizujący się w zagadnieniach związanych z "medialną" stroną procesów sądowych sędzia Sądu Najwyższego prof. Jacek Sobczak pisze w książce "Dziennikarz - sprawozdawca sądowy", że już sama obecność dziennikarzy na sali rozpraw grozi "teatralizacją procesu", czyli tendencją ze strony adwokatów, prokuratorów, oskarżonych i świadków do zachowań emocjonalnych, oderwanych od istoty osądzanej sprawy.
Do telewizyjnej transmisji "na żywo" procesu sądowego nie doszło też w innych krajach europejskich. W niektórych państwach jest to wręcz prawnie zabronione. Gdzieniegdzie nie ma też jawności posiedzeń komisji parlamentarnych badających afery na wysokich szczeblach władzy. Jawność niektórych procesów sądowych znana jest w USA.
rp, pap