Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk w rozmowie z TVP Info ocenił postawę Polski podczas ostatniego spotkania Rady Europejskiej, a wcześniej spotkania ministrów spraw wewnętrznych państw członkowskich Unii Europejskiej, gdy jako jedyny członek Grupy Wyszehradzkiej poparła wynegocjowane porozumienie w sprawie przyjmowania uchodźców.
Tusk wskazał, że głosowanie inaczej niż pozostali członkowie Grupy Wyszehradzkiej (Czechy, Węgry i Słowacja – red.) nie było "zdradą”, jak twierdzi Polska opozycja. – W mojej ocenie Polska zachowała się bardzo racjonalnie – ocenił Tusk. – Rozmawiałem z premierami Grupy Wyszehradzkiej i wszyscy podkreślili, że Grupa będzie bardzo solidarna. W tej sprawie porozumienie między czterema stolicami jest naprawdę duże – zaznaczył i powiedział, że "premier Ewa Kopacz zagrała bardzo odważnie i z pewnym ryzykiem, ale Polska raczej na tym wygrała”.
Przeciwko temu rozwiązaniu głosowały Czechy, Słowacja, Węgry i Rumunia, a Finlandia wstrzymała się od głosu. Oznacz to, iż Polska wyłamała się z bloku państw Grupy Wyszehradzkiej i poparła stanowisko Brukseli ws. uchodźców.
Na około godzinę przed głosowaniem Polska poprosiła o przerwę w czasie narady szefów MSW w Brukseli, gdy okazało się, że Czechy, Węgry, Słowacja i Rumunia wciąż są przeciwko propozycji podziału 120 tys. uchodźców. Polska minister zadzwoniła do Warszawy z zapytaniem, co robić dalej.
TVP Info, Wprost.pl
"Lepiej rozumie stanowisko Ewy Kopacz"
Szef Rady Europejskiej, który jest byłym premierem Polski odniósł się także do relacji na linii premier Ewa Kopacz – prezydent Andrzej Duda. Jak podkreślił relacje pomiędzy dwoma ośrodkami władzy w Polsce były zawsze trudne. – Także z Bronisławem Komorowskim bywały trudniejsze dni. Wszystko zależy od tego, czy jest dobra wola i w jakiej sprawie można dojść do porozumienia – przypomniał. – Nigdy nie byłem prezydentem, ale lepiej rozumiem stanowisko Ewy Kopacz niż prezydenta Andrzeja Dudy. W tej sprawie nie jestem obiektywny i trzymam raczej kciuki za rząd – dodał.Decyzja ws. uchodźców
UE podjęła decyzję o podziale 120 tys. uchodźców w głosowaniu. Zdecydowana większość państw głosowała za tym rozwiązaniem - przekazała we wtorkowe popołudnie prezydencja luksemburska.Przeciwko temu rozwiązaniu głosowały Czechy, Słowacja, Węgry i Rumunia, a Finlandia wstrzymała się od głosu. Oznacz to, iż Polska wyłamała się z bloku państw Grupy Wyszehradzkiej i poparła stanowisko Brukseli ws. uchodźców.
Na około godzinę przed głosowaniem Polska poprosiła o przerwę w czasie narady szefów MSW w Brukseli, gdy okazało się, że Czechy, Węgry, Słowacja i Rumunia wciąż są przeciwko propozycji podziału 120 tys. uchodźców. Polska minister zadzwoniła do Warszawy z zapytaniem, co robić dalej.
Szczegóły porozumienia
Ostatecznie większość poparcia zdobył plan, by przyjąć 66 tys. uchodźców. Decyzja o losie pozostałych 54 tys. zostanie podjęta w przyszłym roku. Łącznie do Polski ma trafić 7082 osoby. Każdy kraj będzie mógł odmówić przyjęcie dowolnej osoby ze względów bezpieczeństwa, służby poszczególnych państw będą sprawdzały uchodźców. Co więcej w przypadku nagłego napływu imigrantów z Ukrainy, Polska będzie mogła odmówić przyjęcie osób wyszczególnionych w unijnym porozumieniu.TVP Info, Wprost.pl