Nie sposób znaleźć dzień, w którym przy stacji metra Warszawa Centrum nikt nie zbiera podpisów pod jakąś petycją. O ile nietrudno sobie wyobrazić, że ktoś daje się przekonać do świeckiej szkoły czy wygodnych przejść dla pieszych, to niezwykły wydaje się fakt, że co chwila ktoś przystaje, by podpisać petycję w sprawie TTIP. Chodzi o umowy państw należących do UE z USA i Kanadą, które pozwalają, by międzynarodowe sądy arbitrażowe rozstrzygały umowy między inwestorami a państwem. – Jeśli na przykład jakiś kraj podniesie płacę minimalną i korporacja, która tam ma swoje przedstawicielstwo, będzie musiała zrobić to samo, może zaskarżyć ten kraj i wygrać odszkodowanie – tłumaczy mi wolontariusz zbierający podpisy, by zablokować to prawo. Widzę, że bez trudu zatrzymuje przechodniów, którzy zgadzają się poprzeć inicjatywę, mimo że jest najeżona specjalistycznymi terminami. A to tylko jeden chodnik przy przejściu podziemnym.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.