Sąd: "Trotyl na wraku Tupolewa" rzetelnym artykułem. Staniszewski: Te informacje były w posiadaniu organów państwa

Sąd: "Trotyl na wraku Tupolewa" rzetelnym artykułem. Staniszewski: Te informacje były w posiadaniu organów państwa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mariusz Staniszewski, zastępca redaktora naczelnego tygodnika “Wprost“ (fot.Arek Markowicz/Wprost) 
– Artykuł zawierał informacje, które były w posiadaniu nie tylko dziennikarzy, ale także organów państwa –  powiedział Mariusz Staniszewski pytany w Telewizji Republika o wyrok sądu ws. tekstu o trotylu na wraku Tupolewa.
Mariusz Staniszewski, obecny wicenaczelny tygodnika „Wprost” wygrał w sądzie z wydawcą „Rzeczpospolitej” Grzegorzem Hajdarowiczem. Proces dotyczył rozwiązania w trybie natychmiastowym umowy z ówczesnym szefem działu krajowego „Rzeczpospolitej” po publikacji tekstu „Trotyl na wraku tupolewa”.

Sąd uznał, że stawiane Staniszewskiemu przez Hajdarowicza zarzuty o brak rzetelności są bezpodstawne, a więc nie miał żadnych podstaw do rozwiązania umowy w tym trybie. Sąd stwierdził także, że nieprawdziwe są twierdzenia Hajdarowicza, jakoby publikowany materiał był niewłaściwie zweryfikowany. Zdaniem orzekającej sędzi treść artykułu „Trotyl na wraku tupolewa” odpowiadała stanowi wiedzy na chwilę publikacji.

– Kilka dni po publikacji tego tekstu Hajdarowicz zwołał coś na wzór komisji, która przesłuchiwała nas ws. kulisów tego tekstu. Wtedy zwolniono Tomasza Wróblewskiego, Bartosza Marczuka, Cezarego Gmyza (autora publikacji) i mnie. Ciekawe było to, że sędzia, która orzekała w tej sprawie nie skupiła się tylko na tym, dlaczego Hajdarowicz powinien wywiązać się z umowy i wypłacić nam pieniądze, ale powiedziała też o tym, że nie było żadnych podstaw, by posądzać nas o nierzetelność – tłumaczył Staniszewski w Telewizji Republika. 

Dziennikarz przypomniał, że opinię o materiałach wybuchowych na wraku Tu-154M potwierdził później prokurator z NPW Jerzy Artymiak. Dodał przy tym, że oficjalna opinia jest jednak taka, że detektory w Smoleńsku wykazały trotyl, ale się pomyliły. - Zaprzecza temu producent tych urządzeń, który przekonuje, że jest to zwyczajnie niemożliwe – mówił Staniszewski.

Telewizja Republika