To nie ksenofobia jednoczy tych ludzi. Nie skandują haseł nienawiści do innych ras – tym bardziej że to właśnie oni na co dzień pracują z Ukraińcami czy Wietnamczykami. Bardziej chodzi im o wartości i przywrócenie właściwej hierarchii. Państwo ma być dla obywateli, a nie obywatele dla państwa. Wspólnotę tworzy naród. To on – o czym często się zapomina – powinien być podmiotem prowadzonej polityki. „Ojczyzna to przede wszystkim naród, a potem państwo: bez narodu nie ma państwa” – podkreślał Roman Dmowski. A jak określimy wspólnotę ludzi żyjących nad Wisłą? Polacy. Stąd tegoroczne hasło marszu jest jak najbardziej racjonalne. Trzeba rozumieć je w kontekście tego, że Polska – jako kraj, państwo, organizacja – ma być służebna wobec narodu, czyli wspólnoty Polaków.
To tym bardziej aktualne, że obecnie nierzadko tak nie jest. Państwo jest często nie tylko nieprzyjazne, ale wręcz opresyjne wobec nas. A jego elity, ma się często wrażenie, gardzą Polakami. Przypominacie sobie państwo miliony waszych podpisów pod obywatelskimi inicjatywami wyrzuconymi przez polityków na śmietnik? Albo parodię referendum zafundowaną nam przez prezydenta Bronisława Komorowskiego, tylko dlatego, że bał się porażki w wyborach?
Przedstawiciele europejskiego uniwersalizmu starają się nam wmówić, że ta podstawowa identyfikacja – przywiązanie do narodowych wartości – to pieśń przeszłości. Teraz mamy się utożsamiać z ponadnarodowymi organizacjami, wspólnotą paneuropejską, brukselskim federalizmem. Niewiele ma to wspólnego z rzeczywistością, bo nasza podstawowa identyfikacja to naród. Czy europejskie elity potrafią sobie wyobrazić dziesiątki tysięcy ludzi – na meczu czy na marszu – z gwiaździstą flagą Unii Europejskiej zamiast biało-czerwoną? Nasze poczucie wspólnoty budowane jest na narodowych wartościach, przeszłości, doświadczeniach, poczuciu wspólnoty z osobami, które wyznają podobną hierarchię.
Obserwując tysiące młodych ludzi, którzy maszerowali ulicami Warszawy, trudno było nie czuć nawet lekkiego zadziwienia. Jak to? W dobie zglobalizowanego świata, wpierania nam, że historia narodowa się skończyła, że Unia Europejska staje się naszą wielką ojczyzną, tylu z nas chce się przyjść, przyjechać z daleka, by zamanifestować swoją narodową tożsamość. Czyż nie jest to powód do szczególnego zadowolenia, a nie utyskiwania na ksenofobiczną młodzież? Jestem przekonany, że to ci
ludzie, a nie salonowe gwiazdy lewicy, w razie zagrożenia czy napaści staną razem, by bronić naszych domów. Oni nie zachwycą się słowami Marii Peszek: „Nie oddałabym ci, Polsko, ani jednej kropli krwi”. To oni niosą w sobie wartości i postawy, które pozwoliły nam przetrwać zabory i PRL.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.