Zabużanom się należy

Zabużanom się należy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sąd Najwyższy uchylił niekorzystne orzeczenie wobec ubiegającego się o utracone mienie zabużanina. Wyrok jest precedensowy.
Czesław Skrzypczak, potomek zabużan mieszkających przed wojną we  wsi Swarne Poleskie, od lat 90. ubiega się o odszkodowanie w wysokości ok. 200 tys. zł. za tzw. zabużańskie mienie.

Sądy niższych instancji odmówiły mu prawa do odszkodowania, uznając, że nie ma tytułu prawnego do jego wypłacenia. Tytułem takim są jednak, według Skrzypczaka, tzw. umowy republikańskie z  1944 r., ratyfikowane przez PKWN z Białorusią, Ukrainą i Litwą. Problem prawny polega na tym, że umowy te nie zostały opublikowane w  Polsce, co - w przekonaniu Skarbu Państwa - oznacza, że formalnie nie obowiązują, więc nie można się na nie powoływać.

Sąd Najwyższy zwrócił sprawę Skrzypczaka do II instancji, uznając, że Sąd Apelacyjny w Warszawie powinien ponownie rozpatrzyć jego odwołanie od niekorzystnego dla niego wyroku I instancji. Uzasadniając wyrok SN, sędzia Gerard Bieniek powiedział, że tzw. umowy republikańskie zostały ratyfikowane, więc państwo polskie ma  obowiązek opublikować je w odpowiednim dzienniku urzędowym. W  przeciwnym razie może to bowiem powodować szkodę w postaci niemożności dochodzenia odszkodowań zabużańskich, a wykazanie takiej szkody rodzi konsekwencje po stronie organów władzy publicznej.

SN wskazał trzy drogi: dochodzenia odszkodowania za sprzeczną z  prawem działalność legislacyjną (np. uchwalenie sprzecznej z  konstytucją ustawy, gdy już sprzeczność taką orzeknie Trybunał Konstytucyjny), za działalność władzy wykonawczej (w tym kręgu może się mieścić np. odmowa urzędowej publikacji umów republikańskich), albo za rozstrzygnięcia sądowe sprzeczne z  ustawodawstwem od 1944 r.

W tej materii SN nie wypowiedział się jednak bezpośrednio, albowiem uznał, że nie jest to jego kompetencja. Rozstrzyganie o  odpowiedzialności za niezgodne z prawem działanie organów władzy publicznej spoczywa bowiem w pierwszej kolejności na Trybunale Konstytucyjnym, który musi uznać dany przepis za nielegalny, a w  drugiej - na sądach powszechnych lub Naczelnym Sądzie Administracyjnym rozpatrującym dane sprawy.

Nad swym werdyktem SN naradzał się od 7 listopada, uznając wtedy sprawę za zawiłą. "Ten wyrok to ważny sygnał dla obywateli. Wynika z niego bowiem, że państwo ponosi odpowiedzialność za swoją działalność" - powiedział reprezentujący zabużanina mec. Roman Nowosielski. "Po sprawiedliwość nie trzeba jeździć do Strasburga, mamy Sąd Najwyższy" - skonkludował.

Według danych Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kresowian Wierzycieli Skarbu Państwa, w Polsce jest około 80 tys. osób, które mają prawo do rekompensaty za utracone po 1945 roku mienie zabużańskie.

em, pap