Korwin-Mikke na Krymie. "Chciałem się przekonać, co naprawdę tam się dzieje"

Korwin-Mikke na Krymie. "Chciałem się przekonać, co naprawdę tam się dzieje"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Janusz Korwin-Mikke (fot.ARTUR MARCINKOWSKI / FOTONEWS / NEWSPIX.PL) Źródło: Newspix.pl
"Lecę, jako się napisało, przez Moskwę na Krym" - poinformował na swoim profilu na Facebooku Janusz Korwin-Mikke. Europoseł relacjonuje swoją podróż, spotkania z lokalnymi władzami oraz zachwala rosyjską prasę.

Opisując swoją podróż, Korwin-Mikke zauważył, że "ludzie na lotnisku w Szeremietiewie tacy sami, jak w całej Europie – tylko Arabów i Murzynów jakoś nie widać". Polityk pochwalił również rosyjską prasę. "U nich nie ma tego, co u nas: u nas wszystkie gazety piszą to samo, tym samym językiem. Tam jest ciekawie". - napisał.

Celem podróży europosła jest chęć przekonania się "co się tam naprawdę dzieje." Relacjonuje m.in. przyjazne przyjęcie w Symferopolu, mimo protestów "krymskich komunistów, którzy chcieli zrobić demonstrację przeciwko niemu".

"Z Symferopola mnie zapewniali, że na mój przyjazd będzie już prąd – i rzeczywiście: wczoraj podłączyli linię przez Cieśninę Kerczeńską. No, to Ukraińcy też uruchomili swoją linię. A na ulicach demonstracje: „Odłączcie nas od Ukrainy! Nie chcemy od nich prądu!!”. Trudno się dziwić. Podłączą – a któregoś pięknego dnia, np. w Wigilię, Prawy Sektor znów podłoży bombę w rozdzielni..." - pisze.

Blackout na Krymie

19 i 20 listopada nieznani sprawcy wysadzili na Ukrainie linie energetyczne przesyłające prąd na Krym. Co więcej, mieszkający w obwodzie chersońskim Tatarzy krymscy i działacze organizacji "Prawy Sektor" zapowiedzieli, że nie pozwolą na ich odbudowę, dopóki krymscy separatyści nie zaprzestaną prześladowań mniejszości tatarskiej. Przez to półwysep pogrążył się w ciemnościach.

Facebook, Wprost.pl