Jacek Sasin przekonywał, że narracja, iż „podsłuchiwanie dziennikarzy było inicjatywą kilku funkcjonariuszy w Biurze Spraw Wewnętrznych” jest „marną tezą”, której nie da się bronić. Przypomniał, że BSW w Komendzie Głównej Policji powołano, aby śledziło nadużycia wewnątrz służby. W przekonaniu Sasina odpowiedzialność za podsłuchu znajduje się na poziomie „co najmniej ministra spraw wewnętrznych i przede wszystkim premiera – Donalda Tuska i Ewy Kopacz”.
Z kolei Borys Budka przekonywał, że sprawę niezwłocznie powinna wyjaśnić prokuratura. Jeśli ktokolwiek zawinił, powinien zostać ukarany. Sugerowanie, jakoby to był wielki spisek rządowy, uważam za chybione – dodał.
Postępowania dyscyplinarne
W związku z podsłuchiwaniem dziennikarzy wszczęto siedem postępowań dyscyplinarnych wobec funkcjonariuszy Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji, którzy mieli być zaangażowani w proceder, a także zmieniono kierownictwo komórki.
Audyt w policji
Komendant Główny Policji powołał specjalną grupę, której zadaniem będzie sprawdzenie, czy funkcjonariusze podsłuchiwali dziennikarzy zaangażowanych w ujawnienie taśm w tzw. aferze podsłuchowej. Prześwietlona miała zostać działalność Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji. Do zadań specgrupy miało należeć sprawdzenie czy policjanci z Biura Spraw Wewnętrznych w ciągu ostatniego półtora roku podsłuchiwali dziennikarzy zaangażowanych w ujawnienie taśm w tzw. aferze podsłuchowej. Szczególny nacisk miał być postawiony na okres, kiedy Komendantem Głównym Policji był Marek Działoszyński, a ministrem spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz.