Pozostała część ładunku z uszkodzonego kontenera oraz substancja zebrana przez strażaków są przeładowywane do samochodu podstawionego przez przewoźnika. Auto z uszkodzonym kontenerem do granic województwa pojechać ma w specjalnym konwoju.
Do zdarzenia doszło w piątek około godz. 23.Kontener, w którym przewożono odpady przemysłowe z Włocławka do zakładu utylizacyjnego na Śląsku, uległ rozszczelnieniu i nadrogę wyciekło kilka ton mieszaniny toksycznych, pogalwanicznych odpadów chloropochodnych. Skażeniu uległ około 200-metrowy odcinek trasy. Na szczęście substancja nie przedostała się do gruntu.
Zdaniem strażaków, samochód nie był przystosowany do przewożenia tego typu odpadów. "Wbrew przepisom o przewozie materiałów niebezpiecznych, substancje przewożone były w nieoznakowanym samochodzie, w zwykłym kontenerze do przewozu materiałów sypkich" - powiedział Jóźwiak.
W związku ze zdarzeniem do Instytutu Medycyny Pracy i na pogotowie zgłosiło się w sobotę kilkanaście osób, które przejeżdżały tym odcinkiem drogi. Po badaniach większość została zwolniona do domu. Trzy osoby pozostają w szpitalu na obserwacji. Ich zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Sprawę badają: Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, który pobrał próbki substancji do badania, Inspekcja Transportu Drogowego i policja. Zabezpieczono m.in. dokumentację przewozową.
Jak poinformował rzecznik Komendy Miejskiej Policji nadkom. Mirosław Micor, policyjne postępowanie ma być prowadzone w związku z możliwością spowodowania katastrofy w ruchu drogowym.
"Postępowanie wyjaśnić ma czy nastąpiły jakieś zaniedbania wynikające z międzynarodowych przepisów o przewozie materiałów niebezpiecznych. Zbadamy m.in. czy samochód i sposób przewożenia substancji był właściwy do rodzaju chemikaliów, które przewożono - dodał.
em, pap