– Najpierw minister Macierewicz w Brukseli ogłasza, że Polska dołącza do działań przeciw Państwu Islamskiemu i bardzo wyraźnie użył takiego słowa. Polska wspierała politycznie tę koalicję, ale nigdy nie było mowy o dołączaniu. Potem prezydent mówi „nie ma tematu polskich żołnierzy wysyłanych”, a jego urzędnik kilka dni później mówi o czterech F16 – wyliczał były szef MON. Dodał, że w samolotach będą przecież polscy żołnierze "skierowani na najbardziej niebezpieczne niebo świata w tym momencie".
Siemoniak dodał, że takie załatwianie sprawy uważa za "bardzo nieodpowiedzialne", gdyż nie odbyła się na ten temat wcześniej żadna debata ani rozmowa w Polsce, nie działa też RBN oraz nie została poinformowana opozycja.
– Mówimy o walce z najbardziej niebezpieczną organizacją terrorystyczną w dziejach świata, która też stanowi zagrożenie dla Europy. I ja oczekiwałbym od rządzących wielkiej odpowiedzialności, przede wszystkim za słowa – zaznaczył. Dodał, że jego zdaniem niebezpieczny jest sposób informowania o ewentualnym przystąpieniu Polski do koalicji przeciwko dżihadystom. – Ja bym ani działaniami naszych żołnierzy tak nie szafował, ani bezpieczeństwem Polski, bo o tym zawsze trzeba pamiętać – zaznaczył.
Komentując sprawę przejęcia przez IPN dokumentów dot. "Bolka", które znajdowały się w domu wdowy po generale Kiszczaku, Siemoniak stwierdził, że konieczne jest wyjaśnienie, jakiego typu są to dokumenty. Były minister skrytykował też styl działań IPN. – Wolałbym żeby odbyło się to w ciszy, a po kilku dniach żeby IPN ogłosił jakie dokumenty zostały odnalezione i ewentualnie karał winnych tego, że te dokumenty nie były tam, gdzie powinny być, czyli w Instytucie – powiedział. Dodał, że tymczasem "mamy do czynienia z kolejnym show".
Radio Zet