– Mam nadzieję i bardzo bym się cieszył, gdyby otwierane były kolejne szafy, a mam przekonanie, że takie szafy istnieją, natomiast czy zostaną publicznie otwarte? – mówił Gwiazda. Dodał, że wciąż jest wiele niewyjaśnionych spraw z czasów PRL, do których historycy nie posiadają żadnych wskazówek czy śladów. – Każdy plik dokumentów może zawierać naprowadzenia na ważne procesy, które uchodziły uwadze lub uchodziły za mniej ważne – wskazał.
Osoby poza kręgiem podejrzanych
– Jest jeszcze kwestia osób, sprawa Wałęsy jest wyjaśniona i tu mogą pojawić się jakieś szczegóły, mniej lub bardziej interesujące. Natomiast ("szafa Kiszczaka - red.) może zawierać nazwiska zupełnie niespodziewane, nazwiska osób których zupełnie nie podejrzewaliśmy (o współpracę z SB - red.) Były już takie przypadki, że niby przypadkowe dokumenty ujawniały współpracę ludzi, którzy nie byli dotychczas podejrzewani – podkreślił były opozycjonista.
Andrzej Gwiazda przyznał,że sam podejrzewał Wałęsę o współpracę z SB, a od trzeciego dnia strajku w stoczni był tego pewien. – Moje przekonanie, bo nie mogę powiedzieć pewność nie wynikało z żadnych ujawnionych faktów, tylko z obserwacji zachowań Wałęsy i to z zachowań publicznych, które były znane wszystkim – wskazał. Przypomniał, że Lech Wałęsa trzeciego dnia strajku próbował zerwać strajk i o tym fakcie przez 25 lat od ustaleń Okrągłego Stołu nie wolno było mówić publicznie. – Ja sam wielokrotnie o tym mówiłem, ale nigdy się to nie ukazało – dodał.
Akcja IPN i prokuratury
Przypomnijmy, 16 lutego do domu wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku wkroczył prokurator w towarzystwie pracowników Instytutu Pamięci Narodowej. Zabezpieczono dokumenty dot. tajnego współpracownika Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie „Bolek”, które to dokumenty Maria Kiszczak chciała sprzedać Instytutowi.
TVP Info