Szef MON przypomniał, że w materiałach, które jako minister spraw wewnętrznych przekazał Sejmowi w 1992 roku na podstawie uchwały lustracyjnej, znajdowały się donosy tajnego współpracownika "Bolka", karta rejestracyjna, pokwitowania pobrania pieniędzy oraz karta związana z internowaniem. Zaznaczył, że były to materiały "bezsporne i niepodlegające żadnym wątpliwościom".
W jego opinii Lech Wałęsa stał się symbolem zdrady, jakiej dopuściła się część elit poprzez związanie się z władzą komunistyczną. – Warto i trzeba pamiętać o tych ludziach, na których donosił, i którzy po dzień dzisiejszy zostali zepchnięci na margines dlatego, że on współpracował z SB. Chodzi o losy ludzi, którzy walczyli o niepodległość – podkreślił minister.
Pytany o rozmowę z Mieczysławem Wachowskim, z którego ust miała paść sugestia, że rząd ocaleje, jeżeli współpraca ówczesnego prezydenta z SB nie zostanie ujawniona, Macierewicz stwierdził, że taką propozycję złożył mu sam Wałęsa. – Tę sugestię powtórzył jeszcze 5 czerwca rano. Prezydent próbował nas rozegrać i mówił o mnie, ale pod warunkiem, że Jan Olszewski odejdzie. To była próba przeciwstawienia sobie członków rządu – zaznaczył.
Telewizja Republika