"Załączone dokumenty dot. współpracy Lecha Wałęsy z SB do 1989 r. uchroniłem przed ich wykorzystaniem do jego kompromitacji, a także Ruchu, któremu przewodził, zaś po 1989 r. przed ich zniszczeniem lub wykorzystaniem, zarówno przez ludzi prawicy jak i lewicy, do rozgrywek politycznych" - napisał na początku listu Kiszczak.
Generał zaznaczył, że uważa, że "dokumenty te winny być zachowane i w spokojnych czasach udostępnionych poważnym naukowcom - historykom, i w jakimś stopniu ułatwią im rzetelne opisanie naszej najnowszej historii"."Proszę Pana by uczyniono to nie wcześniej jak w 5 lat po śmierci Lecha Wałęsy" - zaznaczył Kiszczak.
Na koniec pisma w Post Scriptum, generał zapewnił, że dokumentami, ani wiedzą z nich wynikającą nie posiłkował się nigdy w licznych kontaktach z Lechem Wałęsą.
Ujawniona część archiwum Kiszczaka
Przypomnijmy, w poniedziałek została udostępniona część dokumentów przejętych przez IPN z domu gen. Czesława Kiszczaka. Ujawnienie materiałów skomentował Lech Wałęsa. "Tak przegrałem, ale tylko w tym miejscu gdzie prawie wszyscy uwierzyli że jednak jakaś zdradziecka agenturalna współpraca z SB 46 lat temu incydentalnie krótko ale była, i na krótko zostałem złamany.To nieprawda. Nie jestem w sanie jednak Was Przekonać Dziękuję zdradziliście mnie nie ja Was" [pisownia oryginalna - red.] - napisał na swoim mikroblogu.
Twitter