Szef resortu obrony podkreślił, że w 1992 roku był pewien, że Wałęsa był tajnym współpracownikiem SB, ale nie odczuwa satysfakcji w związku z publikacją dokumentów. – Po prostu żal mi, że zmarnowano 24 lata. Kształtowano polski naród i społeczeństwo, ale także opinię międzynarodową w kłamstwie i oszustwie dotyczącym rzeczywistej współpracy, nie tylko przecież Lecha Wałęsy, ale także bardzo wielu innych osób z ówczesnych elit – mówił Macierewicz. – Żal, że blokowano lustrację i w ten sposób uniemożliwiono przemiany społeczno-gospodarcze, które mają na celu wydobycie z marginesu ludzi zepchniętych przez nową klasę pseudoopozycji i pseudobogaczy wywodzących się tak naprawdę z aparatu komunistycznego – dodał.
Zdaniem Macierewicza, osoby, które stanęły w obronie Lecha Wałęsy „w istocie używają go, wtedy jak i teraz, do realizacji i obrony własnych interesów materialnych”.
"Nie będzie już legendy Lecha Wałęsy"
Zdaniem Macierewicza sprawa Lecha Wałęsy „pokazuje jak w pigułce, na czym polegał system III RP, a polegał on na tym, że szantażowano przy pomocy akt”.– Nie będzie już legendy Lecha Wałęsy. Odejdzie on w przeszłość, tak jak na to zasłużył. 37 proc. Polaków ma jasność co do rzeczywistej roli Lecha Wałęsy i co do roli całej tej pseudoelity budującej swoją karierę na kłamstwie – zakończył.
Udostępnienie dokumentów
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, w poniedziałek Instytut Pamięci Narodowej udostępnił znalezione w domu gen. Czesława Kiszczaka dokumenty. Prezes IPN poinformował, że chodzi o dokumenty z pierwszego pakietu zawierającego teczki: osobową i pracy agenta SB „Bolka”, zabezpieczone w domu Czesława Kiszczaka.
Szafa Kiszczaka
Przypomnijmy, 16 lutego do domu wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku wkroczył prokurator w towarzystwie pracowników Instytutu Pamięci Narodowej. Zabezpieczono dokumenty dot. tajnego współpracownika Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie „Bolek”, które to dokumenty Maria Kiszczak chciała sprzedać Instytutowi. Według relacji rzecznik prasowej IPN, wdowa po Czesławie Kiszczaku 16 lutego spotkała się m.in. z prezesem Instytutu i żądała 90 tys. złotych w zamian za przyniesione akta. Jako dowód na wagę posiadanych dokumentów przedstawiła "odręcznie kartkę papieru zatytułowaną „Informacja opracowania ze słów T.W. »Bolek« z odbytego spotkania w dniu 16.XI.1974 roku”.
TVP Info, Wprost.pl