Lider Nowoczesnej w programie "Gość Radia ZET" podsumował pierwsze 100 dni rządu Beaty Szydło. Wyliczał, że na obietnice z kampanii PiS-owi po prostu nie starczy pieniędzy. – Daję rządowi szóstkę za to, że nie zrealizowali tego, co zapowiadali. Ktoś się zorientował, że na to nie ma pieniędzy – stwierdził. Wyraził także nadzieję, że przez wzgląd na stan finansów państwa, rząd nie będzie próbował realizować wszystkich swoich obietnic.
– Zorientowali się, że nie można obniżyć wieku emerytalnego. Mamy zresztą chaos w rządzie. Widać konflikt Morawieckiego z ministrem Kowalczykiem i Mariusza Błaszczaka z Mariuszem Kamińskim. Do tego mamy premier Szydło, która ucieka przed problemem – ocenił. – Wszystkie podatki wymyślane przez PiS są po to, żeby były środki na 500 złotych na dziecko – dodał.
"Pójdę na marsz KOD"
Skrytykował także wymianę kadr w państwowych spółkach. Jego zdaniem proces ten nie przebiega w odpowiedni sposób, a nominacje nie mają podstaw merytorycznych. – Zmiany prezesów stadnin koni arabskich to podsumowanie działalności kadrowej PiS – podsumował.
Skomentował także najgłośniejszą w ostatnich dniach kwestię w kraju. Mowa o aktach dotyczących współpracy Lecha Wałęsy z SB. Zdaniem lidera Nowoczesnej IPN w tej kwestii działał nieprofesjonalnie. – Jeżeli okaże się, że duża część dokumentów jest fałszywa, ciężko to będzie odkręcić – zauważył. Zapowiedział, że weźmie udział w marszu solidarności z Wałęsą, organizowanym przez Komitetu Obrony Demokracji.
Radio ZET