- Wiemy, że niektóre dokumenty ojca były podrabiane, a niektóre mogą być prawdziwe. Nawet jeśli 95 procent z akt (znalezionych u gen. Kiszczaka - red.) okaże się być prawdziwych, a 5 procent fałszywych, to czy możemy oceniać mojego ojca na podstawie fałszywek? - pytał Jarosław Wałęsa. Dodał, że "nie jesteśmy w stanie stwierdzić, który z dokumentów jest prawdziwy". - Nawet jeśli grafolog stwierdzi, że większość akt jest fałszywych, to nic się nie zmieni. Ci, którzy nazywali ojca "Bolkiem", dalej będą go tak nazywać, a ci, którzy uważają go za bohatera, nadal będą go za niego uważać - przekonywał europoseł PO.
Jarosław Wałęsa podkreślił, że nigdy nie pytał swojego ojca o współpracę z SB. - On sam wielokrotnie do mnie przychodził i tłumaczył to jak obcemu człowiekowi. To niebywałe - mówił. - Nie pytam go o to, bo wiem, jaka jest prawda, którą on już powiedział dawno temu. Nie musi niczego mi wyjaśniać, bo to nie wniesie nic nowego. Uważam, że to, co mówi, można przyjąć albo odrzucić, nie ma półprawdy. Albo się wierzy ojcu, albo Kiszczakowi - dodał.
- Ojciec grał z SB przez kilka miesięcy i na tym zakończyła się współpraca. W 1976 r. SB próbowała znowu i wtedy definitywnie stwierdzono, że nic się nie da w tej kwestii zrobić. To, że bezpieka twierdziła, że kontynuowała współpracę, to nie wina mojego ojca - mówił europoseł. - Wydaje mi się, że przez 2-3 miesiące przychodził na wezwania, a później nie reagował na nie. Nie dostarczał niczego, co można nazwać donoszeniem. Odrzucam te oskarżenia, bo to są rzeczy spreparowane, których mój ojciec się nie dopuścił - dodał.
Szafa Kiszczaka
Przypomnijmy, 16 lutego do domu wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku wkroczył prokurator w towarzystwie pracowników Instytutu Pamięci Narodowej. Zabezpieczono dokumenty dot. tajnego współpracownika Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie „Bolek”, które to dokumenty Maria Kiszczak chciała sprzedać Instytutowi. Według relacji rzecznik prasowej IPN, wdowa po Czesławie Kiszczaku 16 lutego spotkała się m.in. z prezesem Instytutu i żądała 90 tys. złotych w zamian za przyniesione akta. Jako dowód na wagę posiadanych dokumentów przedstawiła "odręcznie kartkę papieru zatytułowaną „Informacja opracowania ze słów T.W. »Bolek« z odbytego spotkania w dniu 16.XI.1974 roku”. Dwie partie zabezpieczonych dokumentów zostały już udostępnione przez IPN.
IPN wydał w czwartek 25 lutego komunikat w sprawie ekspertyz dokumentów dotyczących tajnego współpracownika pseudonim „Bolek”. Poinformowano, że w związku z sugestiami Wałęsy, jakoby dokumenty były fałszowane, zostało wszczęte śledztwo.
tvn24.pl, Wprost.pl