Zbigniew Kuźmiuk przekonywał, że "nie chodzi o próbę usuwania Lecha Wałęsy z pamięci Polaków", ale w jego przekonaniu "każdy kto ma elementarne sumienie nie może przejść do porządku dziennego nad faktem, że są i żyją w biedzie ludzie skrzywdzeni, a człowiek, który to zrobił, przechodzi nad tym do porządku dziennego"
Polityk PiS wyjaśnił, że stawia tezę o tym, że Wałęsa donosił Służbie Bezpieczeństwa, ponieważ ujawnione dokumenty "były polisą ubezpieczeniową na ponad 20 lat" dla Czesława Kiszczaka, który w III RP nie został skazany.
W opinii Marcina Kierwińskiego z PiS, Kuźmiuk "zbyt łatwo feruje wyroki" w obliczu faktu, iż nawet prezes IPN zapowiedział, że autentyczność dokumentów będą musieli potwierdzić eksperci.
– Ja nie będę przesądzał, bo nawet jeśli Lech Wałęsa miał na początku lat 70. jakieś kontakty z SB to i tak nie przekreśla jego dokonań jako lidera historycznego związku, który to związek doprowadził do odzyskania przez Polskę niepodległości – podkreślił Kierwiński i dodał, że "ważna jest jedna rzecz - gdy Polska potrzebowała od Lecha Wałęsy, by okazał się niezłomny, on był niezłomny""
TVP Info