Pytany o komentarz Lecha Wałęsy, który twierdzi, że dokumenty znalezione w domu gen. Kiszczaka zostały sfałszowane. Kamiński stwierdził, że "należy to w tej chwili wykluczyć, ponieważ prawdopodobieństwo jest minimalne”. - Materiały są od wielu dni analizowane przez dziesiątki osób i nikt nie znalazł tropu, który pozwoliłby stwierdzić, że są sfałszowane - dodał.
- Jeśli okaże się, że teczki znalezione u generała Kiszczaka są sfałszowane, to by oznaczało, że też zrobiliśmy krok ku temu, żeby sprawę ostatecznie wyjaśnić. Decyzja o udostępnieniu materiałów broni się w każdym wariancie - podkreślił prezes IPN.
"Nie było jednoznacznej opinii grafologa"
Jednocześnie dr Kamiński powiedział, że "nie było jednoznacznej opinii grafologa" - Żaden biegły nie mógł mieć dostępu do oryginałów dokumentów, bo one znajdowały się u Czesława Kiszczaka. Dotychczasowe opinie opierały się na kserokopii. Żaden prawdziwy biegły nie wyda wiążącej opinii na podstawie kserokopii - podkreślił szef IPN.
Zapytany o komentarz do słów byłego prezydenta Lecha Wałęsy, który powiedział "człowieku, co ty wyrabiasz? W całym świecie mnie oplułeś. Takiej nikczemności jeszcze nie spotkałem". Kamiński stwierdził, że "rozumie emocje, bo to jest sprawa, która bardzo pana prezydenta Wałęsę też osobiście dotyka, natomiast to nie ma nic wspólnego z tym, co w rzeczywistości robi Instytut Pamięci Narodowej".
RMF FM