Budzące kontrowersje przedstawienie pokazano w październiku na krakowskiej Nocy Poezji. Spektakl "Neonachomachia" nawiązujący do poematu Ignacego Krasickiego "Monachomachia" miał być zdaniem obu artystów "parafrazą satyry na współczesne życie polityczne, religijne i obyczajowe". Przesłuchano scenarzystę Bronisława Maja i reżysera Jerzego Zonia.
"Trzeba nie mieć poczucia humoru"
– "Neomonachomachia" w sposób właściwy satyrze broni nadużywanych przez uczestników sceny politycznej wartości – tłumaczy Maj. – Trzeba nie mieć poczucia humoru, żeby tak odebrać spektakl. Nie o obrazę uczuć tu chodzi, ale o zbijanie politycznego kapitału – stwierdza z kolei Zoń.
Według relacji "Gazety Wyborczej" pod koniec spektaklu kilkunastoosobowa grupa widzów powtarzała okrzyki "Precz z komuną!" i "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!". Po pokazie do prokuratury wpłyneło 6 zawiadomień o obrazie uczuć religijnych. Chodizło przede wszystkim o połączenie melodii pieśni "My, Pierwsza Brygada" i "Boże coś Polskę" z nowymi, szyderczymi słowami.
Za obrazę uczuć religijnych grozi kara pozbawienia wolności do lat trzech.
krakow.wyborcza.pl