"Do tramwaju nr 16 wbiegł chłopak, zdyszany, nerwowo się rozglądający. Za nim wsiadło dwóch gości, którzy go obezwładnili i kazali motorniczemu zadzwonić na policję. Okazało się, że zaatakował tasakiem jednego z profesorów Wydziału Chemii UAM" - relacjonował jeden ze świadków zatrzymania.
Policja potwierdza
"Około godziny 13 doszło do ataku na profesora na wydziale chemii UAM w Poznaniu. Student 3 roku zaatakował maczetą profesora w głowę i uciekł. Został już schwytany przez policję. Obecnie zbierane są dowody w gabinecie profesora. Sam prof. został przewieziony do szpitala" - donosi portal epoznan.pl powołując się na innego świadka zdarzenia.
Cały incydent potwierdziła poznańska policja. - Około godziny 13:30 na ulicy Umultowskiej doszło do ataku na jednego z pracowników Wydziału Chemii UAM. Osoba pokrzywdzona przebywa w szpitalu. Policjanci zatrzymali w tej sprawie 30-latka. Prowadzone są z nim czynności - oświadczyła Iwona Liszczyńska z biura prasowego wielkopolskiej policji.
Dwie rany głowy
Na swoim koncie na Twitterze Radio ZET informuje, że profesor został dwukrotnie uderzony ostrym narzędziem w głowę. Napastnik posłużył się tasakiem, a nie jak twierdzili niektórzy świadkowie - maczetą. Według dziennikarzy obrażenia nie zagrażają życiu profesora, pozwolono mu wrócić do domu. Radio RMF FM podało, że ataku dopuścił się 30-letni student III roku chemii.
epoznan.pl