– Pan minister Macierewicz robi to, co robił w swojej komisji parlamentarnej w poprzedniej kadencji. Nie jest ekspertem lotniczym, nie zna się na tym, ale stara się udawać, że rozumie zapisy aparatury lotniczej, że zna zasady lotu i wie, jak to wszystko badać – podsumowała.
–To nie jest poseł, tylko minister obrony narodowej dużego europejskiego kraju. To trochę straszne, a trochę śmieszne – mówiła w Poranku Radia TOK FM, Małgorzata Kidawa-Błońska. – Mówi rzeczy niedorzeczne, zaprzecza badaniom naukowym, zaprzecza ekspertom lotniczym, którzy znają swoją pracę. Najgorsze jest to, że dzieje się to na komisji sejmowej. Pan minister to opowiada, świat tego słucha z coraz większym zdziwieniem i nic nie można zrobić – komentowała wicemarszałek Sejmu.
Małgorzata Kidawa-Błońska oceniła, że merytoryczne argumenty, czy powoływanie się przez przez opozycję na ekspertów nie przynoszą efektu. – Wychodzi pan minister Macierewicz i mówi, że albo brzoza, albo parówki, albo samolot się rozpadł – stwierdziła posłanka PO.
Macierewicz o katastrofie
Przypomnijmy, Minister Obrony Narodowej Antoni Macierewicz podczas posiedzenia komisji obrony narodowej stwierdził m.in., że 10 kwietnia 2010 roku prezydencki Tu-154M rozpadł się 18 metrów nad ziemią i próby twierdzenia, że było inaczej są "niczym zawracanie kijem Wisły".
– Nigdy nie powiedziałem i nie mam zamiaru przed wynikiem badań na wskazywanie powodu, który doprowadził do tego, że samolot rozpadł się w powietrzu, ale negowanie tego podstawowego faktu jest jakąś próbą zawracania kijem Wisły – mówił Macierewicz. Polityk dodał, że jeśli spojrzy się na wszystkie parametry lotu, to jasnym stanie się, że w samolocie zaniknęła elektryczność 18 metrów nad ziemią.
TOK FM, Wprost.pl